Afera paliwowa 2007
Afera paliwowa z 2007 roku dotyczyła mafijnych działań związanych z nielegalnym obrotem olejem napędowym na Śląsku, prowadzonych przez tzw. „śląską mafię paliwową”. Wykrycie tych działań było rezultatem kilkuletniego śledztwa. Grupa przestępcza, kierowana przez Henryka Musialskiego, znanego w mediach jako „baron paliwowy”, oszukała Skarb Państwa na niemal 500 mln złotych, stosując nielegalny obrót paliwami, fikcyjne transakcje oraz fałszowanie faktur. Dodatkowo, grupa ta została oskarżona o pranie brudnych pieniędzy oraz wyłudzenia podatkowe.
W konsekwencji afery, Henryk Musialski, główny oskarżony, otrzymał wyrok 6 lat pozbawienia wolności, grzywnę w wysokości 210 tys. złotych oraz przepadek majątku na rzecz Skarbu Państwa na kwotę 495 mln złotych. Skazani zostali również m.in. mecenas Andrzej Dolniak, który obsługiwał prawnie spółki Musialskiego, oraz Krzysztof Rutkowski, właściciel biura detektywistycznego.
Historia
Henryk Musialski ukończył szkołę w Siemianowicach Śląskich. Po krótkim okresie pracy za granicą w Wiedniu, wrócił do Polski, gdzie w 1988 roku założył razem z kolegą firmę transportową o nazwie Em-Trans. Dzięki rozwijającemu się przedsięwzięciu, nabył bazę transportową, co pozwoliło mu w 1997 roku uzyskać koncesję na produkcję paliwa.
Wkrótce, z powodu nieopłacalności legalnej produkcji, firma zaczęła nielegalnie wytwarzać paliwa. Nabywała składniki paliw, które nie były objęte akcyzą, przetwarzała je, a następnie sprzedawała kontrahentom bez uiszczania należnych podatków. W tym samym czasie, firma tworzyła fikcyjne faktury między Em-Transem a siecią firm-słupów, stworzonych przez wspólników Musialskiego, które miały dokumentować sprzedaż komponentów paliwowych przez Em-Trans, a następnie zakup gotowego paliwa. Zyski z tej działalności były prane m.in. przy współpracy z innymi firmami. Wśród nich była firma Krzysztofa Rutkowskiego, która od 2001 roku świadczyła usługi ochroniarskie oraz doradcze dla Em-Transu. Wystawiła ona faktury na fikcyjne usługi na kwotę 2,5 mln złotych. Przygotowaniem umów między Rutkowskim a firmą Musialskiego zajmował się Sławomir D., radca prawny Em-Transu. Andrzej Dolniak, śląski adwokat związany z Samoobroną, został oskarżony o pranie 73 mln złotych. Obaj podczas procesu nie przyznali się do winy.
Nielegalne dochody były również przeznaczane na łapówki, m.in. dla urzędników Urzędu Kontroli Skarbowej. Dzięki informacji o zbliżającej się kontroli skarbowej, Andrzej Mańczak, współpracownik Musialskiego, podpalił w sierpniu 1998 roku siedzibę firmy, niszcząc dokumentację księgową. W 2002 roku, z powodu przejścia na emeryturę jednego z opłacanych urzędników katowickiego UKS-u, współpracownicy Musialskiego „zwerbowali” Mariusza Ł., dyrektora firmy górniczej oraz szwagra Lechosława Jarzębskiego. Wykorzystując swoje wpływy, przekonał on kierowniczkę urzędu, Mariolę B., do współpracy, za co do lipca 2003 roku otrzymała 130 tys. zł.
Śledztwo i proces
Pierwsze zatrzymania związane z mafią paliwową miały miejsce w 2003 roku, kiedy to w marcu aresztowano Henryka Musialskiego. Po początkowej odmowie składania zeznań, zaproponowano mu układ, w ramach którego mógł liczyć na złagodzenie wyroku w zamian za współpracę. Musialski zeznał wtedy, że korumpował urzędników i wskazał m.in. Andrzeja Dolniaka, Krzysztofa Rutkowskiego oraz Mariusza Ł. jako swoich współpracowników.
Dzięki jego zeznaniom zatrzymano m.in. Andrzeja Mańczaka oraz Mariolę B. (listopad 2004), Krzysztofa Rutkowskiego oraz dwóch jego pracowników (lipiec 2006), a także Sławomira D. (sierpień 2006).
Śledztwo prokuratorskie, w którym współpracowały Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Urząd Kontroli Skarbowej oraz Generalny Inspektor Informacji Finansowej, zostało zakończone w kwietniu 2007 roku. W listopadzie 2008 roku rozpoczął się proces przeciwko 21 osobom, prowadzony przez sędziego Gwidona Jaworskiego. Proces rozpoczął się z miesięcznym opóźnieniem z powodu niestawienia się obrońców Andrzeja Dolniaka na wcześniejszych rozprawach. Dodatkowo, na jednym z terminów Henryk Musialski stawił się w stanie nietrzeźwości, za co został ukarany siedmiodniowym aresztem. Proces zakończył się w listopadzie 2011 roku. Prokurator Iwona Skrzypek zażądała 6,5 roku więzienia dla Henryka Musialskiego oraz 500 tys. złotych grzywny, wraz z przepadkiem majątku oraz od 10 miesięcy do 5 lat więzienia dla pozostałych oskarżonych. W marcu 2012 roku ogłoszono wyrok, w wyniku którego Musialski otrzymał 6,5 roku, Dolniak 3 lata, a Rutkowski 2,5 roku. 16 skazanych odwołało się od wyroku. W grudniu 2013 roku zapadły prawomocne wyroki, w których wyrok I instancji został zmniejszony Musialskiemu o pół roku, natomiast Rutkowskiemu o rok (wnosił o uniewinnienie).