W poniedziałek, 28 kwietnia, Zdzisław Kręcina obchodzi 71. urodziny. To znana postać w polskim futbolu, która w ostatnich dniach zaskoczyła kibiców osobistym wyznaniem o epidemii tyfusu, która miała miejsce w 1962 roku w Żywcu, gdzie sam był jednym z pierwszych zakażonych.
- Zdzisław Kręcina obchodzi 71. urodziny 28 kwietnia.
- Był jednym z pierwszych zakażonych podczas epidemii tyfusu w Żywcu w 1962 roku.
- Epidemia była wynikiem zanieczyszczenia wodociągów przy tworzeniu Jeziora Żywieckiego.
- Kręcina spędził miesiąc w szpitalu i dwa miesiące w kwarantannie po wyleczeniu.
- Przez wiele lat był związany z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, pełniąc różne funkcje.
Tragiczne wspomnienia z dzieciństwa
Zdzisław Kręcina, wspominając swoją przeszłość, opowiada o epidemii tyfusu, która wybuchła w Żywcu. Był jednym z pierwszych zakażonych, co przypisuje swojemu słabemu układowi odpornościowemu. W wyniku zanieczyszczenia wodociągów, które miało miejsce podczas tworzenia Jeziora Żywieckiego, wiele osób zachorowało. Kręcina spędził miesiąc w szpitalu, a po wyleczeniu kolejne dwa miesiące w kwarantannie.
Niepewność i strach
W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Kręcina wspomina, że w czasie epidemii zmarły pierwsze cztery zakażone osoby, a on sam był siódmy w kolejce do hospitalizacji. „Nie zdawałem sobie z tego sprawy, bo miałem osiem lat” – mówił. Jego wspomnienia są jednymi z nielicznych źródeł informacji na temat tej tragicznej epidemii, która nie jest szeroko opisywana w mediach.
Kariera w polskim futbolu
Zdzisław Kręcina to postać, która przez wiele lat związana była z Polskim Związkiem Piłki Nożnej (PZPN), gdzie pracował w latach 1983-2011, pełniąc różne funkcje, w tym sekretarza generalnego. Po odejściu z PZPN był dyrektorem sportowym Piasta Gliwice. Mimo licznych osiągnięć, bezskutecznie ubiegał się o stanowisko prezesa PZPN.
Tragedia we wsi Idalin
W nocy z soboty na niedzielę w miejscowości Idalin w powiecie opolskim wydarzyła się tragedia, w której w pożarze domu zginęło troje dzieci oraz ich ojciec. Świadkowie mówią o ogromnym ogniu, który zniszczył praktycznie cały budynek. Ocalała jedynie matka z najstarszym dzieckiem, które udało się wydostać przez okno.
Relacje świadków
Janusz Mulier, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Chruślankach Józefowskich, relacjonuje, że szanse na ucieczkę były minimalne. „Mówiła, że przez okienko” – opowiada. Inni sąsiedzi potwierdzają, że kiedy dotarli na miejsce, dom był już całkowicie objęty ogniem. „Nie dało się nic zrobić, było za późno” – mówi jeden z mieszkańców.
Wsparcie dla ocalałych
Rodzina, która mieszkała w tym domu, była znana w okolicy jako spokojna i pomocna. Sąsiedzi obiecują, że będą wspierać ocalałą kobietę i jej syna. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie przyczyn pożaru, a w poniedziałek ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok ofiar.