„Wielkanocny rozejm” Putina – rzeczywistość w Kijowie
Niedługo po ogłoszeniu przez Władimira Putina „rozejmu wielkanocnego” w Kijowie oraz innych miastach Ukrainy ponownie rozległy się syreny alarmowe. To już drugi raz, gdy Rosja zapowiada zawieszenie broni w tym okresie, a rzeczywistość nie przynosi oczekiwanych zmian.
Alarmy w Kijowie
Były ambasador Ukrainy w Austrii, Ołeksandr Szczerba, potwierdził, że w sobotę wieczorem nad Kijowem słychać było odgłosy nalotów. „Zagrożenie balistyczne” stało się codziennością, a obawy mieszkańców wzrosły. Siergiej Sumlenny, szef Europejskiego Centrum Inicjatyw na rzecz Odporności, zauważył, że to kolejny przykład, jak Rosja ignoruje swoje własne deklaracje o rozejmie.
Kontynuacja ostrzału
Pomimo ogłoszenia rozejmu, Rosjanie nie zaprzestali ostrzału. Andrij Kowałenko, szef ukraińskiego Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji, zaznaczył, że działania wojenne trwają w najlepsze, a rosyjskie siły wciąż atakują w różnych regionach Ukrainy.
Reakcje na „rozejm”
Wielu komentatorów, w tym brytyjsko-libański dziennikarz Oz Katerji, podkreśla, że alarmy rakietowe w Kijowie są dowodem na to, że Putin nie jest szczery w swoich zamiarach. „Jeśli ktoś myślał, że rozejm wielkanocny to realna propozycja, to się mylił” – ocenił.
Przyszłość rozmów pokojowych
Putin, ogłaszając rozejm, zasugerował, że reakcja Ukrainy na to wydarzenie będzie świadczyć o jej gotowości do rozmów pokojowych. Jednak z każdym nowym alarmem staje się jasne, że władze Kijowa nie mogą ufać tym deklaracjom.
- Alarmy w Kijowie: powracające zagrożenie balistyczne.
- Ostrzał trwa: Rosja kontynuuje ataki mimo rozejmu.
- Reakcje ekspertów: brak zaufania do rosyjskich deklaracji.