Węgierskie media zafascynowane kontrowersjami wokół Benjamina Netanjahu i Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) – tak można podsumować ostatnie dni w Budapeszcie. O co w tym wszystkim chodzi? Otóż, MTK domaga się od Węgier wyjaśnień, dlaczego nie aresztowano izraelskiego premiera, mimo że władze w Hadze wystawiły międzynarodowy nakaz aresztowania. Jak to się skończy? Zobaczmy!
Co się wydarzyło?
Wszystko zaczęło się w dniu, gdy Netanjahu odwiedził Węgry. Rząd w Budapeszcie był w stanie przyjąć go z otwartymi ramionami, mimo że MTK wysłał oficjalny wniosek o jego aresztowanie. Węgierskie władze mają czas do 23 maja, by wyjaśnić swoją decyzję, a cała sytuacja staje się coraz bardziej napięta.
Orban broni swojego stanowiska
Viktor Orban, premier Węgier, nie zamierza ulegać presji. W swoich cotygodniowych rozmowach radiowych stwierdził, że MTK jest „sądem politycznym”, który wykracza poza swoje kompetencje. Jego zdaniem, Węgry zawsze traktowały tę instytucję z dystansem:
- Węgrzy nie są przyzwyczajeni do aresztowania gości.
- Izrael to przyjaciel Węgier.
- Umowa dotycząca jurysdykcji MTK nigdy nie została włączona do węgierskiego prawa.
Orban podkreślił, że Węgry nigdy nie podjąły wszystkich kroków, aby MTK stał się częścią ich prawodawstwa, co w praktyce oznacza, że nie mogą działać na podstawie jego nakazów. „Możemy więc powiedzieć, że premier jest na Węgrzech w stu procentach bezpieczny” – dodał, co niewątpliwie może budzić kontrowersje.
Co dalej?
W międzyczasie, rząd w Budapeszcie zainicjował procedurę opuszczenia przez Węgry MTK. Jak podaje Radio Wolna Europa, proces ten może zająć nawet rok. Wydaje się, że Węgry chcą zbudować swoją niezależność w obliczu międzynarodowych nacisków.
Podsumowując
Cała sytuacja jest skomplikowana i z pewnością nie można jej zignorować. Węgierskie władze stoją przed trudnym wyzwaniem, a ich decyzje mogą mieć dalekosiężne konsekwencje. Czy Węgry zdołają utrzymać swoją niezależność, czy też będą musiały dostosować się do międzynarodowych norm? Czas pokaże!