USA i Chiny w rozmowach; wyższe ceny dla Amerykanów

Trwające rozmowy między USA a Chinami mają kluczowe znaczenie dla przyszłości globalnego handlu, a ich wyniki mogą znacząco wpłynąć na ceny towarów w Stanach Zjednoczonych. W obliczu wysokich ceł, które zniechęcają do wymiany handlowej, prognozy wskazują, że statystyczny Amerykanin zapłaci więcej za wszystko – od butów po smartfony. Wzrost kosztów importu może podnieść inflację w USA do 4 proc. do końca 2025 roku, co wywołuje obawy o dalszy rozwój sytuacji gospodarczej.

Wpływ ceł na handel

Wysokie cła nałożone na chińskie towary mają poważne konsekwencje dla dwustronnego handlu. Według National Retail Federation, w drugiej połowie roku łączny wolumen importu do USA ma spaść o co najmniej 20 proc., a import z Chin może zmniejszyć się nawet o 75-80 proc. Tak drastyczne zmiany w handlu wpływają nie tylko na amerykańskich konsumentów, ale także na chińskie fabryki, które odczuwają spadek zamówień. Wartość wysyłek do USA w kwietniu 2025 roku wyniosła 33 miliardy dolarów, co oznacza spadek o jedną piątą w porównaniu do roku poprzedniego.

Reakcje Pekinu

W odpowiedzi na trudności związane z eksportem, Pekin wprowadza kolejne pakiety stymulacyjne, aby wesprzeć sektory gospodarki nastawione na eksport. Mimo ambitnych planów „Made in China 2025”, chińskie rynki pracy borykają się z brakiem zamówień z USA. W obliczu rosnącej presji gospodarczej, chińskie władze starają się zminimalizować skutki kryzysu, jednak efekty tych działań mogą być ograniczone.

Presja wyborcza w USA

W Stanach Zjednoczonych sytuacja gospodarcza jest dodatkowo skomplikowana przez nadchodzące wybory prezydenckie. Pierwszy kwartał 2025 roku przyniósł recesję, co wywołuje obawy o przyszłość gospodarki. Rezerwa Federalna ostrzega, że przed podjęciem decyzji o obniżeniu stóp procentowych musi ocenić, czy taryfy wywołają jednorazowy skok cen, czy dłuższą falę inflacyjną. Międzynarodowy Fundusz Walutowy obniżył prognozę wzrostu PKB USA na 2025 rok do 1,8 proc., co dodatkowo potęguje obawy o stagflację.

Scenariusze negocjacji

W kontekście rozmów w Genewie, eksperci wskazują na kilka możliwych scenariuszy. Najbardziej optymistyczny zakłada, że obie strony zredukują taryfy poniżej 50 proc., co mogłoby przywrócić stabilność łańcuchów dostaw i otworzyć drogę do szerszych porozumień dotyczących własności intelektualnej oraz handlu cyfrowego. Bardziej prawdopodobny wydaje się jednak półśrodek, w którym USA obniżą stawki do 80 proc., a Pekin odpowie proporcjonalnie. W takim przypadku handel częściowo wróci, ale wiele firm nadal będzie przenosić produkcję do krajów, gdzie cła nie stanowią zagrożenia.

Globalne konsekwencje

Wynik rozmów między USA a Chinami ma daleko idące konsekwencje nie tylko dla obu krajów, ale także dla całej gospodarki światowej. Jeśli cła pozostaną na obecnym poziomie, MFW przewiduje, że wzrost wymiany światowej spadnie do 1,7 proc., co byłoby najniższym wynikiem od czasów kryzysu finansowego. Już teraz wiele globalnych firm przenosi zamówienia do krajów takich jak Meksyk, Wietnam czy Indie, co wpływa na waluty tych państw i przyciąga inwestycje, ale jednocześnie rodzi nierówności.

Fragmentacja handlu utrudnia również bankom centralnym walkę z inflacją, ponieważ zamiast taniej produkcji z Chin, świat otrzymuje droższe komponenty z różnych kontynentów. Inwestorzy są świadomi, że nawet niejasna deklaracja deeskalacji może wpłynąć na wzrost indeksów giełdowych, jednak dopóki nie pojawi się konkretna informacja o harmonogramie obniżek taryf, pozostaje niepewność co do przyszłości globalnej gospodarki.