Śląsk Wrocław przegrał z GKS Katowice, a to oznacza jedną wielką niewiadomą dla kibiców. W meczu 29. kolejki PKO BP Ekstraklasy wrocławianie ulegli rywalom 0:2, a obie bramki padły w pierwszej połowie, co tylko podkreśla dominację gości na boisku. Co właściwie się stało?
Od samego początku to katowiczanie narzucili swój styl gry. Wrocławianie mieli problemy z wyjściem z własnej połowy, a goście szybko odbierali im piłkę. Co więcej, Śląsk wyglądał na zespół, który nie potrafił zorganizować żadnej sensownej akcji ofensywnej. Oto co działo się na boisku:
- 19. minuta: Fatalna interwencja Aleksa Petkowa, który w niezamierzony sposób wpakował piłkę do własnej bramki. Gdyby nie ten błąd, może mecz potoczyłby się inaczej.
- 43. minuta: Drugi gol dla GKS-u, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Oskar Repka bez problemu uderza głową, a wrocławscy obrońcy tylko się przyglądają.
Na przerwę gospodarze schodzili z wynikiem 0:2, a ich kibice nie mogli uwierzyć, co się dzieje. Po zmianie stron Śląsk wreszcie zaczął grać z większym zaangażowaniem, jednak ich ofensywa była wciąż nieudolna. Wrocławianie przejęli inicjatywę, ale ich starania były na marne, bo goście umiejętnie się bronili.
W miarę upływu czasu, GKS Katowice zdawał się być coraz bardziej zadowolony z wyniku. Zamiast atakować, zaczęli skupiać się na obronie. Mimo kilku prób Śląska, wynik nie uległ zmianie. Gospodarze zmarnowali szansę na ucieczkę z strefy spadkowej, a GKS po serii czterech porażek w końcu się przełamał.
Podsumowując, mecz zakończył się:
Śląsk Wrocław | GKS Katowice |
---|---|
0 | 2 |
Bramki:
- 0:1 Aleks Petkow (19-samobójcza)
- 0:2 Oskar Repka (43)
Wrocławianie muszą teraz zadać sobie pytanie, co poszło nie tak. Z pewnością potrzebują poprawy w grze defensywnej, a także większej kreatywności w ataku, jeśli chcą uniknąć dalszych problemów w tabeli. Czas na przemyślenia, bo kolejne wyzwania już czekają na horyzoncie.