Senegalczyk, który marzył o nowym życiu w Niemczech, trafił na front w Ukrainie, gdzie został wzięty do niewoli przez ukraińskich żołnierzy. Jego historia pokazuje dramatyczne losy najemników w konflikcie zbrojnym, który wciąż trwa na wschodnich rubieżach Europy.
Droga do frontu
Mężczyzna, który od kilku lat mieszkał w Federacji Rosyjskiej, został schwytany przez ukraińskich żołnierzy w rejonie Torećka. Jak informuje 49. samodzielna brygada szturmowa „Sicz Karpacka”, Senegalczyk był najemnikiem walczącym po stronie Rosji. Z relacji wojskowych wynika, że przez dwa lata studiował w Rosji, marząc o przyszłości w zachodniej Europie.
Wojenne rozczarowanie
W trakcie przesłuchania, Senegalczyk opisał, jak jego plany na życie zostały brutalnie przerwane. „Kazali mi iść na linię frontu, zarobić pieniądze, a potem ruszyć dalej” – relacjonował jeden z żołnierzy, dodając, że mężczyzna był przekonany, iż zostanie zastrzelony przez ukraińskie siły. „Dlaczego mielibyśmy to robić? I tak szkoda na niego patrzeć” – powiedział inny żołnierz.
Znaleziska i refleksje jeńca
Podczas przeszukania mężczyzny, ukraińscy żołnierze znaleźli u niego rosyjską kartę bankomatową oraz zauważyli lekkie obrażenia nogi, które były skutkiem walki. Udzielono mu pomocy medycznej. W dramatycznym podsumowaniu swojej sytuacji, Senegalczyk stwierdził: „Rozumiem, że Rosja was zabija. Teraz nie chcę jechać do Europy, chcę tylko wrócić do domu. Rosja jest bardzo zła.”
Międzynarodowe reperkusje
Informacje o zatrzymanym Senegalczyku pojawiły się zaledwie kilka godzin po spotkaniu ukraińskiej dyplomacji z ambasadorem Chin, Ma Shenkunem. Tematem rozmów były oskarżenia o udział chińskich najemników w rosyjskiej armii. „Dowody na takie fakty zostały przekazane stronie chińskiej przez ukraińskie służby specjalne” – przekazano w oficjalnym komunikacie.
W odpowiedzi na działania ukraińskiego MSZ, rzecznik chińskiej dyplomacji, Guo Jiakun, stanowczo zaprzeczył wszelkim oskarżeniom, podkreślając, że Chiny sprzeciwiają się manipulacjom politycznym.