W Kenii, po brutalnym stłumieniu protestów przeciwko podwyżkom podatków w czerwcu 2024 roku, organizacje zajmujące się prawami człowieka wzywają do śledztwa w sprawie zabójstw demonstrantów przez siły bezpieczeństwa. Wydarzenia te miały miejsce podczas manifestacji w Nairobi, gdzie ponad 100 tysięcy osób domagało się zaprzestania wprowadzania kontrowersyjnej ustawy budżetowej.
- Brutalne stłumienie protestów w Kenii - W czerwcu 2024 roku siły bezpieczeństwa zabiły trzech demonstrantów podczas manifestacji przeciwko podwyżkom podatków.
- Żądania śledztwa - Organizacje praw człowieka, w tym Amnesty International, wzywają do pociągnięcia do odpowiedzialności funkcjonariuszy odpowiedzialnych za zabójstwa.
- Reakcja rządu Kenii - Rzecznik rządu Isaac Mwaura stwierdził, że policja prowadzi dochodzenie, a dokument BBC jest jednostronny.
- Napięcia polityczne w parlamencie - Temat dokumentu BBC wywołał kontrowersje, a niektórzy posłowie oskarżyli go o promowanie zagranicznej agendy.
- Obawy społeczne - Protestujący mieli uzasadnione obawy wobec kontrowersyjnej ustawy budżetowej, co podkreśliła posłanka Millie Odhiambo.
Wstrząsające ujawnienia
Dokument BBC Africa Eye ujawnia, że członkowie sił bezpieczeństwa otworzyli ogień do protestujących, zabijając trzech niewarmednych demonstrantów w pobliżu parlamentu. Te odkrycia wywołały publiczne oburzenie oraz żądania sprawiedliwości. Amnesty International oraz Kenijska Komisja Praw Człowieka (KHRC) zaapelowały, aby zidentyfikowani w filmie funkcjonariusze „stanęli przed wymiarem sprawiedliwości”.
Reakcja rządu
Rzecznik rządu Kenii, Isaac Mwaura, odpowiedział, że „każde życie jest ważne” i zaznaczył, że policja prowadzi dochodzenie. Krytykował również dokument BBC, twierdząc, że jest „jednostronny” i nie przedstawia pełnego obrazu sytuacji. Mwaura podkreślił, że protestujący mieli uzasadnione obawy wobec ustawy, ale nie można prowadzić kraju w anarchii.
Wzrost napięcia politycznego
W parlamencie Kenii temat dokumentu był omawiany, gdy poseł John Kiarie oskarżył BBC o „promowanie zagranicznej agendy”. Inna posłanka, Millie Odhiambo, stwierdziła, że rząd powinien zająć się skutkami protestów „trzeźwo”, nie ograniczając mediów. Odhiambo zauważyła, iż dokument BBC „wzbudził większą złość wśród młodych ludzi”.
Skala represji
Według Amnesty International, szersza akcja represyjna sił bezpieczeństwa podczas protestów doprowadziła do śmierci co najmniej 65 osób, a 89 innych zaginęło. Rząd Kenii podał niższe dane, twierdząc, że zginęło 42 osoby. Po premierze dokumentu, BBC ogłosiło, że odwołało prywatny pokaz filmu w Nairobi „w wyniku presji ze strony władz”.
Apel o sprawiedliwość
Amnesty International wezwała policję i armię do publicznego ogłoszenia działań podejmowanych w związku z wynikami śledztwa BBC. Organizacja zachęca Kenijczyków do podpisania petycji wzywającej do publicznego dochodzenia w sprawie zabójstw podczas protestów określanych jako #OccupyParliament. KHRC podkreśliła, że dokument ujawnia, w jaki sposób „zorganizowani przestępcy w mundurach policji i wojska” zostali wykorzystani do „mordowania niewinnych Kenijczyków”.
Głos społeczności
Kiedy Kenijczycy wyrazili swoje oburzenie w sieci, domagając się pociągnięcia do odpowiedzialności funkcjonariuszy za zabójstwa i rany zadane pokojowym protestującym, prezydent William Ruto bronił policji przed oskarżeniami o brutalność. Policja wielokrotnie zaprzeczała swojemu udziałowi w porwaniach i zabójstwach, a żaden z funkcjonariuszy nie został oskarżony.
Aktualizacja dochodzeń
W poniedziałek, po premierze dokumentu BBC Africa Eye, Kenijska Niezależna Władza Nadzoru Policji (IPOA) ogłosiła aktualizację dochodzeń. Ujawniono, że z 60 zbadanych przypadków 41 dotyczyło ran postrzałowych. IPOA zakończyła 22 dochodzenia, a 36 jest w toku, z dwoma sprawami w sądzie. Organizacja odnotowała także 233 przypadki obrażeń podczas demonstracji.
Podziały w społeczeństwie
W odpowiedzi na dokument, niektórzy politycy, jak George Peter Kaluma, nawoływali do zakazu BBC w Kenii, twierdząc, że dokument „ryzykuje destabilizację kraju”. Z kolei senator Edwin Sifuna bronił produkcji, mówiąc, że nie zawiera ona „fałszywych informacji”. „Musimy zachęcać do opowiadania tych historii z różnych perspektyw dla dobra prawdy i sprawiedliwości” – dodał Sifuna.