36-letni strażnik więzienny Christopher Walrath przyznał się do winy w sprawie śmiertelnego pobicia osadzonego Roberta Brooksa w grudniu 2024 roku w zakładzie karnym Marcy. Oskarżony usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, co może skutkować karą do 15 lat pozbawienia wolności.
- Christopher Walrath, 36-letni strażnik więzienny, przyznał się do winy w sprawie śmiertelnego pobicia Roberta Brooksa.
- Oskarżony usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, co może skutkować karą do 15 lat więzienia.
- Walrath przyznał się do winy w ramach ugody z prokuraturą, przewidującej 15-letnią karę więzienia.
- Podczas przesłuchania zeznał, że on i inni strażnicy pobili Brooksa, stosując m.in. duszenie.
- Robert Brooks, odbywający 12-letni wyrok, zmarł po trzykrotnym pobiciu, a ostatnie zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamery.
Przyznanie się do winy
Walrath, jeden z sześciu strażników oskarżonych w tej sprawie, przyznał się do nieumyślnego spowodowania śmierci Brooksa podczas rozprawy w sądzie w Utica. Jego przyznanie się do winy jest częścią ugody z prokuraturą, w ramach której przewidziano karę 15 lat więzienia.
Opis zdarzenia
Podczas przesłuchania Walrath zeznał, że on i inni strażnicy pobili Brooksa. W szczególności opisał, że 9 grudnia zastosował wobec więźnia tzw. duszenie oraz uderzał go w różne części ciała, w tym w okolice krocza. Dodał, że kłamał o przebiegu zdarzenia w rozmowach ze śledczymi.
Okoliczności śmierci Brooksa
Robert Brooks odbywał 12-letni wyrok za napaść pierwszego stopnia. Feralnego wieczora, 9 grudnia 2024 roku, został przeniesiony do zakładu karnego Marcy z innego więzienia. Prokuratura twierdzi, że tego dnia Brooks został pobity trzykrotnie, a ostatnie pobicie, zarejestrowane przez kamery nasobne strażników, doprowadziło do jego śmierci.