Mirosław z Ursynowa ofiarą patostreamów w sieci

Pan Mirosław z Warszawy stał się bohaterem internetowych nagrań, na których młodzi ludzie znęcali się nad nim, transmitując to w sieci. Starszy mężczyzna był przypalany zapalniczką, polewany wodą i okładany pięściami. Sprawa została zgłoszona na policję, która prowadzi czynności w tej sprawie. Reporter „Faktu” dotarł do pana Mirosława, który opowiedział swoją wersję wydarzeń.

  • Pan Mirosław z Warszawy stał się ofiarą znęcania się przez młodych ludzi, którzy transmitowali te działania w internecie.
  • Sprawa została zgłoszona na policję, która prowadzi dochodzenie w tej sprawie.
  • Młodzi mieszkańcy Ursynowa poznali pana Mirosława w galerii handlowej i zaczęli nagrywać z nim patostreamy, aby zarabiać pieniądze.
  • Podczas transmisji na żywo pan Mirosław był maltretowany, mimo jego próśb o zaprzestanie tych działań.
  • Youtuber Konopskyy skrytykował patostreamerów, a internauci zaczęli domagać się surowej kary dla sprawców.

Nieoczekiwana znajomość

Grupa młodych mieszkańców Ursynowa poznała starszego mężczyznę w galerii handlowej, gdzie miał on poprosić ich o pomoc z zakupami. Nastolatkowie postanowili, że będą robić z nim transmisje na żywo, aby zarabiać pieniądze. Zamontowali kamery w jego mieszkaniu i regularnie odwiedzali go, tworząc patostreamy.

Przerażające nagrania

Podczas transmisji na żywo pan Mirosław był okładany pięściami, przypalany zapalniczką, polewany wodą z plastikowych pistoletów i popychany. Młodzi ludzie namawiali go również do wykonywania obscenicznych gestów przed kamerą. Mimo jego próśb o zaprzestanie, nastolatkowie kontynuowali swoje działania, licząc na wirtualne napiwki od internautów.

Głos youtubera

Sprawę patostreamerów poruszył youtuber Konopskyy, który skrytykował ich działania. „Te małe * podjarane tym, że transmisję ogląda 700 osób, napędzały się dalej, na dalsze podpalanie pana Mirosława” – powiedział zbulwersowany. Internauci zaczęli współczuć panu Mirosławowi, domagając się surowej kary dla sprawców.

Życiowe zmagania pana Mirosława

W rozmowie z reporterem „Faktu” pan Mirosław zdradził, że jego sytuacja życiowa jest trudna. Utrzymuje się z emerytury i renty wypadkowej po 37 latach pracy w instytucjach państwowych. „Cierpię też na zakrzepowe zapalenie żył” – dodał. Chciał pomóc synowi, który ma problemy finansowe w Norwegii, dlatego postanowił zarobić na filmach.

Niebezpieczne eksperymenty

Jednym z najbardziej szokujących momentów live’a było podpalanie głowy pana Mirosława z użyciem zapalniczki. „To było na moją prośbę. Miałem długie włosy, chciałem wyglądać porządnie” – wyjaśnił. Mężczyzna twierdzi, że zgodził się na te działania, aby usunąć włosy z ucha.

Obrona młodych ludzi

Pan Mirosław staje w obronie nastolatków, twierdząc, że nie mieli zamiaru go skrzywdzić. „To byli moi dobrodzieje. Pomagali mi, kiedy nikt inny się mną nie interesował” – powiedział. Opisał dramatyczne momenty, kiedy potrzebował pomocy i nikt mu nie pomógł, aż do interwencji policji.

Oświadczenie Ośrodka Pomocy Społecznej

Pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej na Ursynowie zaprzeczają słowom pana Mirosława. „Pan Mirosław nigdy nie korzystał ze wsparcia naszego ośrodka” – powiedziała Justyna Czapska, zastępca kierownika działu Pomocy Środowiskowej. Ośrodek nawiązał kontakt z panem Mirosławem i zaproponował mu pomoc w formie usług opiekuńczych oraz zajęć w dziennym domu.

Decyzja pana Mirosława

Pan Mirosław podkreśla, że to była jego decyzja, aby brać udział w nagraniach. „Nie mogłem zrobić kilku kroków. Padałem na ziemię. Nikt się mną nie interesował” – dodał. Mimo kontrowersji wokół jego sytuacji, senior czuje, że młodzi ludzie pomogli mu, kiedy nikt inny tego nie robił.

Źródło: fakt.pl
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments