Matka w pułapce kłamstw – dramat Julii oraz jej przerażająca historia

Monika B. (45 l.) przez wiele lat wykreowała obraz kochającej matki, jednak w rzeczywistości zgotowała swojej córeczce Julii prawdziwe piekło, które ujawnili lekarze i śledczy.

Fałszywe oblicze matki

Monika B. z miejscowości Sięciaszka Druga w gminie Łuków (woj. lubelskie) przez lata jeździła z małą Julią po lekarzach, sprawiając wrażenie, że martwi się o zdrowie swojej córeczki. Regularnie organizowała zbiórki pieniężne na leczenie Julii, opisując dramatyczny stan jej zdrowia i rzekome problemy, z jakimi borykała się dziewczynka. W rzeczywistości jednak, jak wykazały późniejsze śledztwa, stan Julki systematycznie się pogarszał.

Tajemnicze rany i podejrzenia lekarzy

Na twarzy i szyi Julki nieustannie powstawały nowe, tajemnicze rany. W końcu lekarze zaczęli mieć wątpliwości co do choroby, którą rzekomo miała Julia. Dyrektor Szpitala Klinicznego Nr 1 w Lublinie zdecydował się powiadomić prokuraturę, twierdząc, że wykwity skórne na twarzy dziecka nie miały charakteru naturalnego. Śledczy zaczęli badać sprawę, podejrzewając, że Monika B. mogła celowo krzywdzić swoją córkę.

Manipulacja i oszustwo

Monika B. przedstawiała dramatyczne opisy choroby Julii, twierdząc, że dziewczynka cierpi na genetyczną chorobę skóry, tzw. pęcherzycę. W swoich relacjach opisywała przerażające objawy, takie jak odchodząca skóra i nieustanny ból, który miała odczuwać Julka. W rzeczywistości, biegli ustalili, że zmiany skórne miały charakter urazowy i były wynikiem działania człowieka.

Wyniki śledztwa

W toku śledztwa lekarze odkryli, że Julia nie wykazuje żadnych cech niepełnosprawności intelektualnej ani innych zaburzeń, które przez lata były sugerowane przez Monikę B. Po tym, jak kobieta została tymczasowo aresztowana, a jej prawa rodzicielskie zawieszone, stan zdrowia Julii zaczął się znacznie poprawiać. Nie stwierdzono nowych zmian skórnych, co potwierdziło, że poprawa stanu zdrowia była związana z brakiem kontaktu z matką.

Oskarżenia i konsekwencje

W dniu 23 kwietnia br. prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Siedlcach akt oskarżenia przeciwko Monice B. Kobieta została oskarżona o znęcanie się fizyczne i psychiczne nad swoją córką ze szczególnym okrucieństwem. Psychiatra, który badał Monikę B., stwierdził, że miała ona pełną zdolność do rozpoznania znaczenia swojego czynu, a jej zachowanie wskazywało na zaburzenia osobowości, zwane zespołem Münchhausena z przeniesienia. Tego typu zaburzenia polegają na celowym wprowadzaniu przez opiekuna objawów choroby u dziecka, aby wzbudzić współczucie i uwagę ze strony otoczenia.

Potencjalne kary

Monice B. grozi kara nawet do 20 lat pozbawienia wolności. Sprawa ta pokazuje, jak niebezpieczne mogą być manipulacje ze strony osób, które powinny dbać o zdrowie i dobro swoich dzieci. Teraz, dzięki działaniom służb, Julia ma szansę na normalne życie, z dala od bólu i cierpienia, które przez tak długi czas jej towarzyszyły.

Źródło: fakt.pl
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Zostań naszym fanem!

Pomóż nam się rozwijać! Polub nas na Facebooku! i śledź nas na X!