- Janina Tabisz ma 102 lata i wspomina dramatyczne chwile II wojny światowej.
- Mieszkańcy Trześniowa musieli podejmować trudne decyzje w obliczu wojny.
- Wojna przyniosła strach, głód i utratę bliskich dla wielu rodzin.
- Janina opisuje dramatyczne życie w strefie frontowej i nieustanne zagrożenie.
- Jej wspomnienia ukazują ból po stracie, mimo radości z zakończenia wojny.
Janina Tabisz, która we wrześniu skończy 102 lata, wspomina dramatyczne chwile z końca II wojny światowej. Opowiada o trudnych decyzjach, jakie musieli podejmować mieszkańcy jej podkarpackiej wsi Trześniów, gdy w 1944 roku front wojenny zbliżał się do ich domów. „Widziałam ciało, a przy nim moje zdjęcia” – mówi, nawiązując do tragicznych losów młodych mężczyzn, którzy opuścili wieś, by walczyć o wolność. Jej wspomnienia ukazują nie tylko radość z zakończenia wojny, ale także ból związany z utratą bliskich i codziennymi zmaganiami z głodem.
Wojenne wspomnienia
8 maja 1945 roku, kiedy niemieckie dowództwo w Berlinie podpisało bezwarunkową kapitulację, dla wielu Polaków oznaczało to koniec wojny. Jednak dla mieszkańców Trześniowa wolność przyszła już w 1944 roku, w dramatycznych okolicznościach. Janina Tabisz opisuje, jak w jej wsi nie było radosnego powitania żołnierzy, lecz strach i niepewność związana z walkami toczącymi się w pobliżu. „Ruscy chowali się za Chełmem, Niemcy okopali się w Iwli i strzelali do siebie z armat” – relacjonuje.
Życie w strefie wojennej
Wspomnienia Janiny ukazują, jak trudne było życie w strefie frontowej. „Ciężko się żyje w pasie ziemi niczyjej” – mówi, podkreślając, że wielu mieszkańców wsi musiało uciekać, zostawiając za sobą dorobek całego życia. Jej rodzina, w obawie o życie, zdecydowała się na ucieczkę do pobliskiej Zmiennicy, gdzie stacjonowali żołnierze radzieccy. „Tata zabrał chłopców i poszedł na Zmiennicę. Myśmy z mamą zostały, bo przecież krów szkoda” – wspomina z żalem.
Niepewność i strach
Janina opisuje, jak trudno było przetrwać w warunkach nieustannego zagrożenia. „Nie można było nawet zapalić, żeby coś ugotować, bo jak dym szedł, to zaraz strzelali” – relacjonuje. W obliczu niebezpieczeństwa, rodzina Janiny musiała podejmować ryzykowne decyzje, by przeżyć. „Głód był straszny. Pamiętam, że pomiędzy tym jak strzelali, chodziliśmy na pole i zbierali co się dało” – dodaje, podkreślając dramatyzm sytuacji.
Wojna i jej konsekwencje
Po wojnie, mimo radości z zakończenia konfliktu, Janina nie mogła zapomnieć o utracie bliskich. „Wojna się tak skończyła, że chłopcy ze wsi poszli na Berlin. Poginęli tam” – mówi z bólem. Wspomina Rudka Adamczaka, który zginął w walce, a jego ciało znaleziono z jej zdjęciami. „To była straszna wojna” – dodaje, podkreślając, że radość z zakończenia terroru była przyćmiona przez smutek po stracie bliskich.
Refleksje po latach
Janina Tabisz, mimo upływu lat, wciąż pamięta o trudnych chwilach, które zdefiniowały jej życie. „To była ogromna uciecha, ale i smutek był duży, bo to poginęło dużo ludzi” – mówi, podsumowując swoje doświadczenia. Jej historia jest świadectwem nie tylko osobistych tragedii, ale także zbiorowej pamięci o wojnie, która na zawsze zmieniła oblicze Polski. „Na prawdę to było takie pocieszające, że Niemcy już nie przyjdą” – dodaje, podkreślając, że mimo wszystko, wolność była wartością, za którą warto było walczyć.