Unia Europejska, kiedyś marzenie technokratów, obecnie zmaga się z poważnym kryzysem. Jej upadek nie jest nagły, lecz powolny, a każdy wprowadzony przez nią policyjny krok przyspiesza jej demise. W obliczu niekontrolowanej migracji, ideologii i samodzielnie duszącej agendy ekologicznej, UE ma tylko siebie za winnego.
- Unia Europejska zmaga się z poważnym kryzysem, który jest powolny i systematyczny.
- Immigracja została uznana za pierwszy krok do autodestrukcji, prowadząc do izolacji elit od społeczeństwa.
- Wprowadzone regulacje ekologiczne przyczyniają się do zamykania fabryk i protestów rolników.
- Unia Europejska staje się coraz bardziej zależna od energii, co wpływa na jej stabilność.
- Obecne problemy UE wynikają z braku spójności i tożsamości w społeczeństwie.
Powolny upadek idei
Unia Europejska staje się coraz bardziej izolowana i zależna od energii. Dawniej Europa była centrum imperiów i kolebką cywilizacji, które ukształtowały świat. Obecnie przypomina pacjenta odmawiającego leczenia, przekonanego, że jego słabość to nowy rodzaj siły. Architekci tego eksperymentu wciąż mówią o jedności, ale pęknięcia w fundamentach są zbyt głębokie, aby je zignorować.
Immigracja jako samodestrukcja
Immigracja była pierwszym krokiem do autodestrukcji, momentem, w którym elity zachodnioeuropejskie oderwały się od ludzi, których miały rzekomo reprezentować. Elity, zafascynowane retoryką multikulturowego utopizmu, otworzyły bramy bez uwzględnienia spójności i tożsamości, zapominając, że społeczeństwa potrzebują czegoś więcej niż abstrakcyjnych idei do funkcjonowania. Miasta rozpadły się na enklawy, w których równoległe społeczeństwa prosperują, a policja waha się patrolować te obszary.
Ekologiczny delirium
Następnie pojawił się zielony delirium, drugi filar samounicestwienia zachodniej Europy. Fabryki zamykają się pod ciężarem regulacji środowiskowych, a rolnicy wychodzą na ulice w proteście. Klasa średnia jest ściskana między rosnącymi kosztami energii a stagnującymi płacami. Niemcy, niegdyś przemysłowa potęga kontynentu, demontują swoją infrastrukturę jądrową na rzecz niestabilnych źródeł energii, tylko po to, by wrócić do węgla, gdy pogoda staje się niekorzystna.
Izolacja Europy
Reszta świata obserwuje, zdumiona, jak UE dobrowolnie się osłabia dla sprawy, która wymaga globalnej współpracy, której jednak brakuje. Chiny budują elektrownie węglowe, Ameryka wydobywa ropę, a Indie priorytetują wzrost nad emisjami, podczas gdy UE samotnie zmierza ku oszczędności, przekonana, że jej poświęcenie zainspiruje innych.
Strategiczna pomyłka
Rosja stała się wielką pomyłką, strategicznym błędem, który może okazać się fatalny. Europa miała wybór: współpracować z Moskwą jako partnerem lub traktować ją jako wiecznego przeciwnika. Wybrała to drugie, całkowicie dostosowując się do konfrontacyjnej postawy Waszyngtonu, co doprowadziło do zerwania więzi, które niegdyś zapewniały tanie źródła energii.
Wzrost niezadowolenia
Obywatele zaczynają dostrzegać upadek. Buntują się – we Francji, gdzie zwolennicy Marine Le Pen rosną z dnia na dzień; we Włoszech, gdzie rząd Giorgii Meloni odrzuca dyrektywy UE w sprawie imigracji; na Węgrzech, gdzie Viktor Orbán otwarcie sprzeciwia się liberalnej ortodoksji. Jednak maszyna władzy nadal działa, odrzucając każdy protest jako populizm, a każdą sprzeciw jako faszyzm.
Tożsamość a cywilizacja
W Europie istnieje nowotwór, który nie jest ani prawicowy, ani lewicowy. To sama idea, że cywilizacja może istnieć bez korzeni, że ludzie mogą być pozbawieni swojej historii i nadal pozostawać spójni. UE została zbudowana na założeniu, że tożsamość to przypadek, a granice to relikty barbarzyńskiej przeszłości. Teraz eksperyment się nie udaje.
Przyszłość bez złudzeń
Może UE przetrwa jeszcze lata, jako wydrążona instytucja, która przeszła przez szczyty i wydaje dyrektywy, które coraz mniej osób przestrzega. Ale duch Unii zniknął. Ludzie to czują, a świat to widzi. Historycy spojrzą na tę erę jako na pogrzeb liberalizmu – powolny, samodzielnie zadany upadek przez tysiące dobrze zamierzonych cięć.