- Klaudia Zwolińska planuje dalszy rozwój kariery sportowej po zdobyciu złota na igrzyskach w Paryżu.
- Medal olimpijski otworzył jej oczy na nowe możliwości i cele poza sportem.
- Po zdobyciu medalu Zwolińska ma więcej obowiązków, w tym spotkania z sponsorami i treningi.
- Zawodniczka podkreśla, że sport to tylko część jej życia, a równowaga jest ważna.
- Zwolińska dzieli się anegdotą o pomyleniu jej z Justyną Kowalczyk podczas biegów narciarskich.
Klaudia Zwolińska, medalistka olimpijska, podkreśla, że zdobycie złota na igrzyskach w Paryżu to dopiero początek jej kariery, a nie spełnienie marzeń. Zawodniczka planuje dalszy rozwój w sporcie oraz poza nim, mimo zwiększonej liczby obowiązków.
Nowe wyzwania po medalu
Zwolińska zauważa, że choć medal olimpijski z Paryża jest jej największym sukcesem, to nie przyniósł jej pełnego spełnienia. „Sukces otworzył mi oczy na to, że jest też coś poza sportem. Dał mi nowe możliwości, ale też nowe cele. Sukcesy uzależniają – zawsze chcesz więcej” – mówi zawodniczka.
Obowiązki i treningi
Po zdobyciu medalu Zwolińska nie miała czasu na odpoczynek. „Myślałam, że po medalu będę tylko leżeć i pachnieć. A okazało się, że mam jeszcze więcej obowiązków!” – śmieje się. Jesień poświęciła na spotkania z sponsorami, partnerami i mediami, a w styczniu wyjechała na dwumiesięczny obóz do Australii, gdzie skupiła się wyłącznie na treningu.
Sport jako część życia
Zawodniczka podkreśla, że sport to tylko część jej życia. „Robimy wiele rzeczy poza sportem, to ważne dla naszej równowagi” – zaznacza. Wspomina również o swoim partnerze, kajakarzu Grzegorzu Hedwigu, który w tym roku nie wystartuje, ale dla Zwolińskiej to nie koniec świata.
Anegdota z biegówek
Na koniec Zwolińska dzieli się anegdotą z Jakuszyc, gdzie jej koledzy pomylili ją z Justyną Kowalczyk. „Ludzie prawie autografy chcieli, dopóki nie zobaczyli, jak kaleczę na nartach!” – śmieje się. Przyznaje, że Kowalczyk i Adam Małysz to jej sportowi idole, którym kibicowała jako dziecko.