- Jadwiga Barańska zmarła 24 października 2024 roku w Los Angeles.
- Para spędziła razem 70 lat, a ich relacja zaczęła się od trudnych początków.
- Barańska zagrała w wielu filmach reżyserowanych przez męża, Jerzego Antczaka.
- Antczak opisał ostatnie chwile żony, podkreślając jej cierpienie i spokój w obliczu śmierci.
- Po stracie żony, Antczak zmaga się z samotnością i trudnościami emocjonalnymi.
Jadwiga Barańska, znana aktorka, zmarła 24 października 2024 roku w Los Angeles, co było ogromnym ciosem dla jej męża, reżysera Jerzego Antczaka, z którym spędziła 70 lat. W rozmowie z mediami Antczak wspomina ostatnie chwile żony oraz ich wspólne życie.
Początki znajomości
Początki relacji Jerzego Antczaka i Jadwigi Barańskiej nie były obiecujące. Antczak, asystent w łódzkiej szkole filmowej, ocenił ją jako „brzydką, chudą i niezdolną”. Mimo to, Barańska postanowiła spróbować ponownie i rok później została przyjęta do szkoły. W 1956 roku para wzięła ślub.
Kariera aktorska
Barańska zagrała w wielu filmach reżyserowanych przez Antczaka, w tym w niezapomnianych rolach w „Nocach i dniach” oraz „Hrabinie Cosel”. Po pewnym czasie para osiedliła się w Stanach Zjednoczonych.
Ostatnie chwile i żałoba
Jadwiga Barańska zmarła w październiku ubiegłego roku, a Jerzy Antczak pozostaje w głębokiej żałobie. W rozmowie z „Twoim Stylem” reżyser opisał ostatnie chwile życia żony, podkreślając, że aktorka umierała w cierpieniu. „Ale powtarzała: 'Jurku, to nie będzie trwało ani dłużej, ani krócej, tylko tyle, ile przeznaczył Bóg'” – powiedział Antczak.
Refleksje po stracie
Antczak wspomniał również, że w pewnym momencie żona wyraziła pragnienie odejścia, aby nie być ciężarem dla rodziny. „Obaj z Mikołajem (synem pary) opiekowaliśmy się nią do końca. Czwartego dnia siedzę obok Jadzi i widzę, że ona się uśmiechnęła. Wziąłem ją za rękę, ale już nie wyczułem pulsu. Odeszła. Z uśmiechem” – relacjonował reżyser.
Życie po stracie
Jerzy Antczak przyznał, że pierwszy okres po odejściu żony był dla niego bardzo trudny. „Wierzyłem, że Barańska jest nieśmiertelna, że będzie istnieć zawsze. W naszym małżeństwie to ona była głową. O wszystkim decydowała. (…) Teraz zostałem sam w tym wielkim mieszkaniu i dopiero zrozumiałem, czym jest samotność” – dodał.