Jan Englert żegna się z Teatrem Narodowym: „Krzywdzę tylko siebie”
Jan Englert, ikona polskiego teatru, odchodzi z funkcji dyrektora artystycznego Teatru Narodowego, a jego ostatni spektakl „Hamlet” staje się emocjonalnym pożegnaniem. Po blisko trzydziestu latach pracy na tym stanowisku, Englert postanowił zakończyć swoją dyrekcję w wyjątkowy sposób. W przedstawieniu biorą udział nie tylko aktorzy, ale i jego rodzina, co nadaje tej produkcji osobisty wymiar.
Rodzinne wątki w „Hamlecie”
Spektakl „Hamlet” nie jest tylko zwykłym przedstawieniem – to historia rodzinna, która łączy w sobie wątki miłości, zdrady i straty. Córka reżysera, Helena Englert, wciela się w rolę Ofelii, a jego żona gra królową Gertrudę. Taki wybór obsady sprawia, że widowisko staje się nie tylko artystycznym przeżyciem, ale także osobistym hołdem dla rodziny.
- Osobisty charakter pracy: Englert podkreśla, że jego decyzje dotyczące obsady były podyktowane chęcią stworzenia wyjątkowego doświadczenia, które łączy bliskich.
- Emocjonalne pożegnanie: Reżyser przyznaje, że spektakl odzwierciedla jego osobiste zmagania i uczucia związane z odejściem z Teatru Narodowego.
W trakcie prób medialnych Englert wyraził swoje myśli na temat końca tej artystycznej przygody. „Czuję się wolny, co jest fantastycznym uczuciem. Po latach pełnych pychy i zarozumialstwa w instytucjach państwowych, wreszcie mogę mówić szczerze, nie martwiąc się o to, kogo mogę zranić. Krzywdzę tylko siebie” – mówił z emocjami.
Decyzja o odejściu z Teatru Narodowego nie była łatwa, ale Englert dostrzega w niej także pozytywy. „To jest historia rodzinna, ale także historia teatru, który łączy pokolenia” – dodaje, podkreślając, jak ważne jest dla niego to, co udało się stworzyć w ciągu ostatnich lat.
Warto zauważyć, że przyczyny jego decyzji mogą być złożone. „Nie mam siły, żeby całkowicie ominąć to, co wydarzyło się w ostatnim roku” – zauważa, wskazując na różne okoliczności, które mogły wpłynąć na jego wybór. Spektakl „Hamlet” staje się zatem nie tylko artystycznym dziełem, ale także osobistą wypowiedzią reżysera, która z pewnością na długo pozostanie w pamięci widzów.