Akcja Stamm

Akcja „Stamm”

Akcja „Stamm”, znana również jako Specjalna Operacja Bojowa „Stamm”, to nieudany zamach przeprowadzony 6 maja 1944 roku przez żołnierzy oddziału specjalnego Kedywu Komendy Głównej AK „Pegaz” na Waltera Stamma, kierownika Wydziału IV w urzędzie Komendanta SD oraz policji bezpieczeństwa na warszawski dystrykt. Zamach miał miejsce w alei J. Ch. Szucha w Warszawie.

Operacja ta została zrealizowana w niezwykle trudnych warunkach, w centrum ściśle strzeżonej niemieckiej „dzielnicy policyjnej”. Z powodu niedostatecznie przygotowanego planu oraz serii niefortunnych zdarzeń, żołnierze AK nie zdołali zaskoczyć swojego celu. W efekcie Stamm wyszedł z zamachu bez obrażeń, a w wyniku zaciętej walki osiemnastu żołnierzy dywersji zginęło lub odniosło śmiertelne rany. Akcja „Stamm” stanowiła jedną z największych i najtragiczniejszych operacji bojowych w historii warszawskiego ruchu oporu.

Przygotowania

W okresie niemieckiej okupacji SS-Sturmbannführer Walter Stamm pełnił rolę kierownika Wydziału IV w urzędzie Komendanta SD oraz policji bezpieczeństwa (KdS) na dystrykt warszawski. Jego pozycja czyniła go jedną z kluczowych postaci w niemieckim aparacie policyjnym w Warszawie. Wydział przez niego kierowany był najliczniejszą komórką organizacyjną w warszawskim KdS, a jego głównym zadaniem było zwalczanie polskiego ruchu oporu. Stamm osobiście nadzorował kluczowe śledztwa, a jego wydział koordynował wszelkie represyjne działania wobec ludności stolicy, takie jak uliczne łapanie, masowe deportacje do obozów koncentracyjnych oraz tajne i publiczne egzekucje. To od decyzji Stamma często zależał los polskich więźniów politycznych przetrzymywanych na Pawiaku. W zakres jego zadań wchodziły również sprawy dotyczące Żydów.

Dowództwo AK miało pełną świadomość zbrodni popełnianych przez Stamma oraz jego roli w niemieckim aparacie bezpieczeństwa. Rozpracowaniem gestapo zajęła się komórka wywiadowcza oddziału „Pegaz”, kierowana przez ppor. Aleksandra Kunickiego ps. „Rayski”. W działaniach rozpoznawczych brał udział jeden z najskuteczniejszych wywiadowców „Pegaza”, pchor. Zygmunt Kaczyński ps. „Wesoły”. Jako akwizytor firmy „E. Wedel” miał on stały dostęp do budynku Gestapo przy al. Szucha 25, co pozwoliło mu zdobyć zdjęcie Stamma. Już w marcu 1944 roku zespół „Rayskiego” posiadał podstawowe informacje na temat Stamma, jednak wyniki rozpoznania nie były optymistyczne. Stamm mieszkał w kamienicy Spółdzielni Mieszkaniowej „Proporzec” przy al. Szucha 16, w bezpośredniej bliskości gmachu Gestapo, a jego codzienne wyjścia do pracy oraz powroty były nieregularne. Dodatkowo, przebywał głównie w niemieckiej dzielnicy, ograniczając swoje towarzyskie kontakty do wizyt w kasynie. To oznaczało, że ewentualna likwidacja musiała odbyć się w sercu „dzielnicy policyjnej”, pełnej niemieckich koszar i urzędów, co wiązało się z dużym ryzykiem.

Początkowo dowództwo planowało, że likwidację Stamma przeprowadzą żołnierze II plutonu „Pegaza”. Dowódca tego pododdziału, Jerzy Zapadko ps. „Mirski”, stworzył relatywnie prosty plan, który zakładał zastrzelenie Stamma podczas jego powrotu z gmachu Gestapo do domu. Wykonawcy, przebrani w kombinezony firmy kanalarskiej, mieli symulować prace na al. Szucha, a silna grupa zabezpieczająca miała osłonić ich odwrót. Zanim jednak przystąpiono do realizacji, dotarła informacja, że Stamm z powodu choroby nie opuszcza mieszkania, co wymusiło chwilowe wstrzymanie akcji. W międzyczasie „Wesoły”, który znał sekretarkę Stamma i bywał u niego z dostawami czekoladek, zaproponował, że przy najbliższej okazji osobiście zastrzeli gestapo. Dowództwo „Pegaza” nie zgodziło się na ten pomysł, aby nie tracić cennego wywiadowcy.

W kwietniu 1944 „Wesoły” dowiedział się, że Stamm zamierza na stałe opuścić Warszawę. Dowódca „Pegaza”, kapitan Adam Borys ps. „Pług”, uznał, że likwidacja gestapo musi być przeprowadzona jak najszybciej. Na jednej z odpraw „Pług” polecił „Mirskiemu”, aby ten wyznaczył dowódcę akcji likwidacyjnej. Ostatecznie wybór padł na pchor. Kazimierza Kardasia ps. „Orkan”. Po uzyskaniu wszystkich informacji z wywiadu, „Orkan” opracował nowy plan akcji. Kluczowa okazała się informacja od „Wesołego”, który dowiedział się, że Stamm ponownie zachorował i przebywa w swoim mieszkaniu. Ustalono również, że w bramie kamienicy Stamma jest wartownik z bezpośrednim połączeniem telefonicznym z gmachu Gestapo. Z obserwacji wynikało jednak, że wartownik rzadko wydaje przepustki, a czasami wpuszcza gości bez legitymowania, co dało „Orkanowi” nadzieję na przeprowadzenie akcji.

Plan akcji

Na początku maja 1944 plan akcji opracowany przez „Orkana” został zatwierdzony przez „Pługa” i „Mirskiego”. Przyjęto, że bezpośrednią likwidację Stamma przeprowadzi pięcioosobowa grupa, podzielona na dwie sekcje szturmowe. W pierwszej sekcji znaleźli się „Orkan” oraz pchor. Stefan Królikowski ps. „Hipek”, którzy mieli udać się do mieszkania Stamma z rzekomym listem od doktora Kocha z Wiednia. Za nimi podążyć miała druga sekcja, w skład której weszli pchor. Tadeusz Chojko ps. „Bolec”, Tadeusz Kamiński ps. „Olek” oraz pchor. Jan Wróblewski ps. „Zabawa”. Dla niepoznaki „Bolec” i „Olek” mieli nieść kosz z żywnością, rzekomo przeznaczony dla SS-Oberscharführera Hoffmana, który był znany z przyjmowania łapówek w postaci paczek żywnościowych. Wszyscy uczestnicy, z wyjątkiem „Orkana”, znali język niemiecki, a „Hipek” posługiwał się nim biegle.

Plan przewidywał, że po dotarciu do kamienicy wszyscy wykonawcy udadzą się do mieszkania Stamma. Jeśli wartownik próbowałby wylegitymować któregoś z żołnierzy, mieli go zastraszyć, a „Zabawa” miałby zająć się jego pilnowaniem, podczas gdy reszta kontynuowałaby misję. W zależności od rozwoju sytuacji przewidziano różne scenariusze likwidacji Stamma. Jeśli gestapo osobiście otworzy drzwi, mieli mu wręczyć sfałszowany list, a następnie go ogłuszyć i zastrzelić. Gdyby drzwi otworzyła żona Stamma lub służąca, mieli obezwładnić kobietę, wtargnąć do mieszkania, zastrzelić gestapo i, jeśli to możliwe, przeszukać jego biurko. Ustalono również, że w razie alarmu Niemców, dwaj wykonawcy mieli zająć bramę kamienicy i osłonić odwrót grupy likwidacyjnej.

W tym samym czasie w rejonie pl. Na Rozdrożu miało zostać rozwiniętych pięć grup ubezpieczających. W momencie wszczęcia alarmu przez Niemców, miały one przeprowadzić atak na pobliskie posterunki, osłaniając odwrót grupy likwidacyjnej. Każdej grupie ubezpieczającej przydzielono następujące zadania:

  • I zespół miał ostrzelać niemiecki posterunek przy szlabanie zamykającym wjazd w al. Szucha od strony pl. Na Rozdrożu, a następnie udać się pod dom Stamma, ostrzeliwując posterunki przed budynkami nr 23, 25 i 14.
  • II zespół miał zlikwidować niemiecki posterunek przed domem przy al. Szucha 27, a następnie opóźniać niemiecki kontratak.
  • III zespół miał zlikwidować niemiecki posterunek przy szlabanie, a następnie wesprzeć II zespół, rozsypując gwoździe na ulicy, by opóźnić niemiecki pościg samochodowy.
  • IV zespół miał zająć stanowisko na rogu Al. Ujazdowskich i Agrykoli, aby opóźniać niemiecki kontratak.
  • V zespół miał zająć stanowisko przy ogrodzeniu parku Ujazdowskiego, aby chronić grupę likwidacyjną przed niemiecką kontrakcją.

Odskok z miejsca akcji miał się odbyć trzema samochodami: półciężarowym chevroletem oraz osobowymi mercedesem i wandererem. Planowano, że na kilka minut przed rozpoczęciem akcji chevrolet zaparkuje przy Agrykoli, a pozostałe dwa pojazdy po nieparzystej stronie Al. Ujazdowskich. Trasa ewakuacyjna miała prowadzić przez Agrykolę i ul. Szwoleżerów do ul. Czerniakowskiej, gdzie żołnierze mieli się udać mniejszymi grupkami na wyznaczone punkty zborne. Dodatkowo w trzech punktach przy ul. Czerniakowskiej czekały dorożki z lekarzami i łączniczkami, gotowe do przetransportowania rannych do jednego z trzech lokali sanitarnych oddziału.

W akcji „Stamm” miało wziąć udział aż 21 żołnierzy „Pegaza” (nie licząc łączniczek i personelu sanitarnego), co czyniło ją jedną z największych operacji bojowych w historii warszawskiej konspiracji. Była to też akcja precedensowa, zwłaszcza w kontekście planów bezpośredniego ataku na silnie umocnione niemieckie posterunki.

3 maja 1944 roku odbyła się odprawa, podczas której wyznaczeni do akcji żołnierze „Pegaza” zapoznali się z planem likwidacji Stamma oraz otrzymali polecenie opracowania szczegółów zadań. Żołnierze szybko zrozumieli, że akcja wiąże się z ogromnym ryzykiem, a szanse powodzenia są niewielkie. Wątpliwości nie krył nawet autor planu, „Orkan”, który na kolejnej odprawie 4 maja zasugerował, że ze względu na trudne warunki i niejednoznaczne wyniki rozpoznania, likwidacja Stamma jest niewykonalna. Dowódca „Pług” jednak stwierdził, że akcja musi się odbyć, a kto nie czuje się na siłach, może się wycofać, przy czym konsekwencją będzie odsunięcie od przyszłych zadań. Ostatecznie wszyscy żołnierze zdecydowali się wziąć udział w akcji.

Początkowo planowano, że akcja odbędzie się 5 maja, jednak brak dostarczenia pistoletów maszynowych Sten i spóźnienie samochodów zmusiły do przełożenia likwidacji Stamma na następny dzień.

Uczestnicy akcji

W akcji „Stamm” wzięło udział 21 żołnierzy „Pegaza” (nie licząc łączniczek i personelu sanitarnego). Skład i uzbrojenie zespołu wyglądały następująco:

Zespół wykonawczy:

  • pchor. Kazimierz Kardaś ps. „Orkan” – dowódca akcji (Sten, pistolet kal. 7,65 mm, pistolet kal. 9 mm, granat);
  • pchor. Stefan Królikowski ps. „Hipek” – I zastępca dowódcy akcji (pistolet 7,65 mm, pistolet cichostrzelny Colt, granat);
  • pchor. Jan Wróblewski ps. „Zabawa” (Sten, pistolet kal. 9 mm, granat);
  • pchor. Tadeusz Kamiński ps. „Olek” (pistolet kal. 9 mm i granat);
  • pchor. Tadeusz Chojko ps. „Bolec” (pistolet kal. 9 mm i granat).

I zespół ubezpieczający:

  • pchor. Stanisław Dąbrowski ps. „Cyklon” – II zastępca dowódcy akcji, dowódca ubezpieczenia (MP 40, pistolety kal. 9 mm);
  • pchor. Kazimierz Łukasiak ps. „Burza” (MP 40, dwa pistolety kal. 9 mm, granat);
  • Zbigniew Kuszner ps. „Sokół” (dwa pistolety kal. 9 mm).

II zespół ubezpieczający:

  • pchor. Zbigniew Gąsior ps. „Garbaty” – dowódca zespołu (Sten, pistolet kal. 9 mm);
  • Robert Krauze ps. „Żak” (pistolet kal. 9 mm i sześć granatów).

III zespół ubezpieczający:

  • Jerzy Sarnowski ps. „Polluks” – III zastępca dowódcy akcji (MP 40, pistolet kal. 9 mm);
  • Jerzy Kozłowski ps. „Kastor” (pistolet kal. 7,65 mm, pistolet kal. 9 mm, pięć granatów);
  • Henryk Adamczyk ps. „Nemo” (dwa pistolety kal. 9 mm, pięć granatów, gwoździe dywersyjne).

IV zespół ubezpieczający:

  • pchor. Kazimierz Urbański ps. „Sławomir” – dowódca zespołu (Sten, pistolet kal. 9 mm, granat);
  • Lucjan Krawczykiewicz ps. „Lis” (dwa pistolety kal. 9 mm i pięć granatów).

V zespół ubezpieczający:

  • Ireneusz Szatkowski ps. „Nałęcz” – dowódca zespołu (dwa pistolety kal. 9 mm);
  • Mieczysław Belke ps. „Lampart” (dwa pistolety kal. 9 mm i pięć granatów).

Kierowcy:

  • pchor. Bronisław Hellwig ps. „Bruno” – kierowca samochodu marki Mercedes V170 (pistolet kal. 9 mm i dwa granaty);
  • Stanisław Gniado ps. „Otto” – kierowca samochodu marki Chevrolet ¾ t. (pistolet kal. 9 mm i granat);
  • Stefan Santarek ps. „Kajtek” – kierowca samochodu marki Wanderer (pistolet kal. 9 mm i granat);
  • Jan Bernatowicz ps. „Bartek” – kierowca zapasowy (bez broni).

W tym czasie oddział „Pegaz” zaczynał być przekształcany w regularny batalion Armii Krajowej (kryptonim „Parasol”). Wśród uczestników akcji znaleźli się głównie żołnierze nowo tworzonej 2. kompanii batalionu, a w zamachu wzięło udział także trzech żołnierzy 3. kompanii, znających język niemiecki („Hipek”, „Olek” i „Zabawa”).

Przebieg akcji

6 maja 1944 roku o godzinie 9:00 uczestnicy akcji zebrali się w lokalach konspiracyjnych. Zespół likwidacyjny udał się do mieszkania przy ul. Wilczej, podczas gdy żołnierze ubezpieczający zebrali się w mieszkaniu Antoniego Arciszewskiego przy ul. Mokotowskiej. Broń dostarczyły łączniczki „Kama”, „Dewajtis”, „Zojda” i „Scarlett”. Około godziny 10:00 nadeszła informacja od „Wesołego”, że Stamm przebywa w mieszkaniu, a w rejonie akcji nie dzieje się nic nietypowego. O godzinie 11:40 dowódca akcji zarządził wyjście na stanowiska. „Orkan” i „Hipek” dojechali w rejon al. Szucha tramwajem, podczas gdy pozostali trzej wykonawcy udali się tam dorożką.

Punktualnie o godzinie 12:00 „Orkan” i „Hipek” przeszli bez przeszkód przez posterunek kontrolny przy wlocie al. Szucha od strony pl. Na Rozdrożu. Chwilę później szlaban minęli również „Bolec”, „Olek” i „Zabawa”. Żołnierze szybko zorientowali się, że w al. Szucha panuje duży ruch. Przed domem Stamma stały zaparkowane dwa ciężarówki oraz jeden samochód osobowy. Z jednej z ciężarówek dziesięciu esesmanów wynosiło niezidentyfikowane pakunki. W bramie kamienicy „Orkan” i „Hipek” zostali zatrzymani przez niemieckiego wartownika, który, zajęty rozmową z trójką esesmanów, polecił im czekać. Po kilku minutach, żołnierze spróbowali wyminąć wartownika, tłumacząc, że się spieszą. Wartownik zażądał od nich przepustek, na co „Hipek” odpowiedział, że „posłańcy” ich nie mają, ponieważ nie wiedzieli o jakimkolwiek niemieckim zarządzeniu w tej sprawie. Pokazał rzekomy list do Stamma. Wartownik wszedł do dyżurki, a następnie zażądał okazania kenkart. „Orkan” i „Hipek” zorientowali się, że w dyżurce siedzi ubrany po cywilnemu Niemiec, który bacznie ich obserwuje. W pewnym momencie, „Hipek” nie wytrzymał napięcia i wyszarpnął pistolet, strzelając dwukrotnie do wartownika. W tej samej chwili „Orkan” otworzył ogień do esesmanów, po czym obaj żołnierze zaczęli uciekać. Cywilny agent wybiegł z dyżurki i poważnie zranił obu żołnierzy w trakcie ich ucieczki. Tymczasem trzej pozostali wykonawcy, zbliżający się do domu Stamma, otworzyli ogień do esesmanów przy samochodach. W trakcie strzelaniny zaciął się Sten „Zabawy”, który rzucił granat, który jednak nie wybuchł. Cała pięcioosobowa grupa likwidacyjna zaczęła się wycofywać w kierunku pl. Na Rozdrożu, a ranny „Hipek” zostawał coraz bardziej w tyle.

W tym czasie do akcji włączyli się żołnierze zabezpieczający. III zespół ostrzelał i obrzucił „filipinkami” posterunek przy szlabanie (w trakcie walki został ranny „Kastor”). I zespół wbiegł w al. Szucha, ostrzeliwując w biegu ten sam posterunek, dotarł aż pod gmach Gestapo. Żołnierze ostrzelali budynek ogniem z pistoletów maszynowych, próbując w ten sposób sparaliżować niemiecką kontrakcję. W al. Szucha wbiegł także II zespół, „Żak” i „Garbaty” ostrzelali niemieckie posterunki w pobliskich bramach, a następnie zajęli się rannymi „Hipkiem” i „Orkanem”. Dzięki wsparciu towarzyszy obaj ranni żołnierze zdołali dojść do najbliżej zaparkowanego „ewakuacyjnego” Mercedesa. Dwa pozostałe zespoły ubezpieczające również włączyły się do akcji. „Lis” trafił esesmana, który mierzył do „Sławomira”.

W rejonie pl. Na Rozdrożu rozpoczęła się regularna bitwa. W obliczu przeważających sił wroga, żołnierze dywersji przystąpili do odskoku. Oprócz „Hipka” i „Orkana” do mercedesa wsiadło jeszcze dwóch członków grupy likwidacyjnej („Olek” i „Zabawa”) oraz trzech żołnierzy ubezpieczających („Burza”, „Cyklon” i „Garbaty”). Gdy tylko samochód ruszył, kierujący nim „Bruno” został postrzelony w głowę. Mimo ciężkiej rany, udało mu się prowadzić pojazd i uciec w dół Agrykoli, podczas gdy pasażerowie osłaniali odjazd strzałami z okien. Zaraz za nim, z powodu pomyłki lub niskiej odporności psychicznej kierowcy, odjechał także półciężarowy chevrolet, przez co nie wszyscy przewidziani planem pasażerowie zdołali się w nim zmieścić (wsiedli jedynie „Bolec”, „Lis” oraz lekko ranny „Sokół”). Ostatecznie do ewakuacji pozostałych żołnierzy mogła posłużyć jedynie osobowa wersja wanderera.

Walczący żołnierze musieli dobiec do ostatniego samochodu, będąc ostrzeliwanym z trzech stron – z al. Szucha, z koszar SS-Reiterei oraz z gmachu Kriminalpolizei. Ich odwrót osłaniali „Nałęcz” i „Lampart”, którzy znajdowali się przy parku Ujazdowskim, a także „Sławomir”, zajmujący pozycję na wlocie Agrykoli. W trakcie walki „Nałęcz” przez przypadek rzucił granat w pobliżu wanderera, jednak na szczęście nie eksplodował. Ranny „Kastor” zdołał dotrzeć do samochodu z pomocą „Polluksa”. W trakcie odskoku poważnie ranny został „Nemo”. Na chwilę eskortował go „Żak”, który alarmował kierowcę wanderera, gdyż ranny nie mógł dalej iść. Pod osłoną „Sławomira”, prowadzącego nieustanny ostrzał ze Stena, „Kajtek” podjechał do rannego żołnierza. Gdy tylko „Nemo” znalazł się w samochodzie, wanderer ruszył w ślad za pozostałymi pojazdami. Przed odjazdem żołnierze zabezpieczający nie zdołali jednak rozsypać gwoździ na jezdni al. Szucha.

Niemcy błyskawicznie rozpoczęli dobrze zorganizowaną kontrakcję. Nie minęło piętnaście sekund od odjazdu ostatniego samochodu, gdy z koszar SS-Reiterei wyruszyły gęste tyraliery esesmanów, które zamknęły Al. Ujazdowskie i ul. Wiejską, a także rozpoczęły przeszukiwanie pobliskiego Ogrodu Botanicznego i parku Ujazdowskiego. Zatrzymywano i legitymowano wszystkich przypadkowych przechodniów, nie wyłączając starców oraz matek z dziećmi. Bezwzględnie strzelano do osób próbujących uciekać lub szukać kryjówek w parkowych zaroślach. Do akcji wkroczyła również jednostka „Kałmuków” z kwaterą w Szpitalu Ujazdowskim, a ich żołnierze szybko obsadzili północną stronę Agrykoli. Jednocześnie, niecałą minutę po odjeździe wanderera, ruszyły w pościg 3-4 niemieckie samochody policyjne. W tej sytuacji odskok Agrykolą i ul. Szwoleżerów odbywał się pod ciągłym ostrzałem. Najcięższa sytuacja była w przypadku wanderera, który był mocno przeciążony z powodu zbyt szybkiego odjazdu chevroleta. W samochodzie obok kierowcy „Kajtka” znajdowali się „Sławomir”, „Lampart”, „Nałęcz”, „Żak” oraz ranni „Nemo”, „Kastor” i „Polluks”. Na Agrykoli zginął „Sławomir”, który stał na tylnym błotniku samochodu. Chwilę później niemieckie kule zabiły także „Nałęcza”.

Kierowany przez ciężko rannego „Bruna” mercedes dotarł na róg ulic Solec i Zagórnej na Powiślu Czerniakowskim, gdzie na żołnierzy czekały w dorożce trzy łączniczki „Pegaza” („Zojda”, „Rafał”, „Nora”). Na oczach przerażonych pracowników pobliskiej fabryki farb i lakierów łączniczki odebrały od kolegów broń i amunicję. Następnie „Olek”, „Garbaty” i „Zabawa” – jedyni pasażerowie mercedesa, którzy nie odnieśli obrażeń – udali się do konspiracyjnego lokalu przy ul. Wilanowskiej. Natomiast mercedes, nadal prowadzony przez rannego „Bruna”, odjechał na kolejny punkt zborny przy rogu ulic Solec i Wilanowskiej. Tam czekali na nich dwaj lekarze oddziału – „dr Maks” i „Pobożański”. Po zabranie „dr Maksa”, „Bruno” udał się do tajnego szpitala w willi przy ul. Kossaka 4 na Żoliborzu. W to samo miejsce wcześniej dotarła kierowana przez „Otto” półciężarówka. „Bruno” dotarł do celu, ale zemdlał z ran i wyczerpania. Lekarze i sanitariuszki natychmiast przystąpili do udzielania pomocy rannym; najciężej ranni trafili od razu na stół operacyjny. Mimo wysiłków personelu sanitarnego, jeszcze tej samej nocy zmarł „Orkan”, a 9 maja zmarł także „Hipek”. Udało się jednak przeżyć ciężko rannemu „Bruno”, który na skutek postrzału i powikłań zdrowotnych został częściowo sparaliżowany.

Los załogi wanderera okazał się tragiczny. Podczas przejazdu ul. Szwoleżerów, samochód został trafiony w silnik. Poważnie uszkodzony pojazd dotarł jedynie do ul. Czerniakowskiej, gdzie zatrzymał się pod domem nr 124. W tym miejscu otworzyła ogień załoga zaalarmowanej wartowni policyjnej. Samochód ostrzelali również niemieccy żołnierze, którzy wdrapali się na płot naprzeciwko domu nr 124. Z gęsto ostrzeliwanego pojazdu zdołało uciec jedynie trzech żołnierzy – „Kajtek”, „Lampart” i „Żak”. Pierwszy z nich został niemal natychmiast zastrzelony, a pozostali zdołali uciec w kierunku Siekierek. Niemcy kontynuowali ostrzał unieruchomionego wanderera, który ostatecznie eksplodował i stanął w płomieniach na oczach łączniczki „Kamy”, oczekującej w dorożce u wylotu ul. Szwoleżerów. W środku zginęli ranni „Kastor”, „Polluks” i „Nemo”. Strzelanina przy ul. Czerniakowskiej prawdopodobnie spowolniła niemiecki pościg, co pozwoliło na pomyślne zakończenie odskoku pozostałych załóg. Uciekający w kierunku Siekierek „Lampart” napotkał na drodze żołnierzy pułku AK „Baszta”, którzy ukryli go i opatrzyli rany. O wiele dramatyczniejsza była ucieczka „Żaka”. W pobliżu zabudowań Siekierek żołnierz zasłabł i nie miał siły uciekać dalej. W obawie przed schwytaniem i torturami, zażył posiadaną truciznę. Okazało się jednak, że trucizna nie zadziałała, a niemiecki pościg minął leżącego w trawie uciekiniera. „Żak” zdołał przeprawić się wpław przez Wisłę i ukryć się na jej drugim brzegu.

Rezultaty akcji

Akcja, pomimo dużego zaangażowania, zakończyła się całkowitym niepowodzeniem. Jej główny cel nie został osiągnięty – „Pegaz” nie zdołał dotrzeć do mieszkania Stamma. W wyniku zaciętej walki zginęło osiemnastu żołnierzy AK. Rozmiary porażki były tym większe, że polegli byli w większości doświadczonymi żołnierzami dywersji, w tym dwóch dowódców plutonów („Orkan” i „Sławomir”) oraz kilku podchorążych. Przeżył ciężko ranny „Bruno”, ale nigdy nie wrócił do pełnej sprawności (po wojnie ujawniła się u niego epilepsja). Lżejsze rany odnieśli również „Burza”, „Cyklon”, „Lampart”, „Sokół” i „Żak”. W niemieckich dokumentach znalazła się wzmianka o schwytaniu dwóch zamachowców, jednak polskie źródła nie potwierdzają, aby którykolwiek z żołnierzy dywersji został wzięty do niewoli. Możliwe, że Niemcy pomylili uczestników akcji z przypadkowymi przechodniami, którzy zostali zatrzymani podczas pościgu.

Tragiczne rezultaty akcji wywołały wstrząs nie tylko w oddziale, ale także w dowództwie Kedywu i kierownictwie Szarych Szeregów. Tomasz Strzembosz wskazywał, że przyczyną porażki był m.in. niedopracowany plan, który nie uwzględniał wszystkich możliwych okoliczności (zwłaszcza legitymowania osób wchodzących do domu Stamma) oraz brak wiary żołnierzy w powodzenie misji. Kluczowe okazało się jednak, że akcja miała miejsce w skrajnie niesprzyjających warunkach, w centrum dobrze strzeżonej „dzielnicy policyjnej”. Na rozmiar poniesionych strat wpłynęła również przedłużona walka na pl. Na Rozdrożu oraz przeładowanie wanderera, spowodowane szybkim odjazdem chevroleta. Niektórzy historycy nie wykluczali także możliwości dekonspiracji.

Niemieckie straty nie są dokładnie znane. W meldunku dziennym dowództwa okręgu wojskowego w Generalnym Gubernatorstwie z 7 maja 1944 roku zawarto informację o zgonie jednego niemieckiego policjanta w wyniku zamachu na Stamma. Polscy historycy przypuszczają jednak, że straty niemieckie były porównywalne z polskimi. Uważają, że akcja przeprowadzona w samym sercu niemieckiej „dzielnicy policyjnej” miała także istotne znaczenie psychologiczne, ponieważ jej odwaga i rozmach wywarły duże wrażenie na Niemcach.

Nie ma informacji na temat represji zastosowanych w odwecie za zamach na Waltera Stamma. W niemieckich obwieszczeniach z tego okresu brak wzmianki o wydarzeniach z 6 maja 1944 roku. W tym czasie jednak nieustannie przeprowadzano potajemne egzekucje więźniów Pawiaka w ruinach warszawskiego getta. 9 maja 1944 roku rozstrzelano około 40 osób, 10 maja – około 80 osób, a 11 maja – co najmniej 90 mężczyzn i 43 kobiety (w tym pewną liczbę Żydówek).

Epilog

Żołnierze oddziału „Pegaz” poległych w czasie Akcji „Stamm” upamiętnia tablica, która została zawieszona w 1998 roku na ścianie kamienicy przy al. Szucha 16. Obok nazwisk ośmiu żołnierzy, którzy zginęli 6 maja 1944 roku, znajduje się tam także nazwisko pchor. Bronisława Hellwiga ps. „Bruno”, który zmarł w lipcu 1945 roku z powodu komplikacji spowodowanych ranami odniesionymi podczas akcji.

Walter Stamm przeżył wojnę. Po 1945 roku osiedlił się w Niemczech Zachodnich. W 1960 roku został zatrzymany przez policję w związku z dochodzeniem w sprawie jego zbrodni w Warszawie, jednak szybko opuścił areszt. Niemiecka prokuratura planowała postawić go przed sądem razem z jego przełożonym z czasów warszawskich, dr Ludwigiem Hahnem. Stamm zmarł jednak krótko przed zakończeniem prowadzonego przeciw niemu śledztwa w 1970 roku.

Uwagi

Przypisy

Bibliografia

Władysław Bartoszewski: 1859 dni Warszawy. Kraków: Wydawnictwo „Znak”, 2008. ISBN 978-83-240-1057-8.

Stanisław Ciepłowski: Wpisane w kamień i spiż. Inskrypcje pamiątkowe w Warszawie XVIII–XX w. Warszawa: Argraf, 2004. ISBN 83-912463-4-5.

Tadeusz Kur: Sprawiedliwość pobłażliwa. Proces kata Warszawy Ludwiga Hahna w Hamburgu. Warszawa: wydawnictwo MON, 1975.

Piotr Stachiewicz: „Parasol”. Dzieje oddziału do zadań specjalnych Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej. Warszawa: Instytut Wydawniczy „Pax”, 1991. ISBN 83-211-0273-5.

Tomasz Strzembosz: Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939-1944. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1983. ISBN 83-06-00717-4.

Na kogo zagłosujesz w najbliższych wyborach prezydenckich?

Sprawdź wyniki

Loading ... Loading ...