Pułk 4 Pancerny „Skorpion” – jednostka broni pancernej Polskich Sił Zbrojnych.
Oddział ten był częścią 2 Warszawskiej Brygady Pancernej. Brał udział w bitwach pod Monte Cassino, nad Adriatykiem, w Apeninach oraz o Bolonię. 11 listopada 1966 roku pułk został odznaczony Orderem Virtuti Militari.
Formowanie, zmiany organizacyjne i szkolenie
Historia pułku sięga Ośrodka Organizacyjnego Broni Pancernej, który został sformowany na przełomie 1941 i 1942 roku w Karabałty (Kirgizja). 26 marca 1942 roku Ośrodek został ewakuowany z ZSRR do Persji. W dniach od 2 do 26 kwietnia 1942 roku, Ośrodek wraz z Centrum Wyszkolenia Broni Pancernej stacjonował w Iranie – w Pahlewi, Teheranie i Ahwazie. 27 kwietnia 1942 roku oddziały pancerne zaokrętowano w porcie Abadan, skąd przez Ocean Indyjski dotarły do Adenu, a następnie do Suezu przez Morze Czerwone. Następny transport prowadził do Palestyny przez Al-Kantarę i Gazę do Rechowot, skąd 14 maja żołnierzy przewieziono do Gedery i Bajt Dżidża. 1 czerwca 1942 roku z Ośrodka wydzielono 1 Batalion Czołgów, którego dowódcą został mjr Stanisław Gliński, przybyły z Londynu. Od 14 czerwca batalion został przeniesiony do Egiptu, gdzie stanowił odwód Armii Nil. W obozie Cowley otrzymał pierwsze czołgi, były to czołgi szkoleniowe Mk. VIB. Po kilku tygodniach batalion wrócił do Palestyny, a 4 sierpnia został przekształcony w 4 Batalion Czołgów, który wszedł w skład nowo utworzonej 2 Brygady Pancernej. We wrześniu pułk został przegrupowany do Iraku, a transport odbył się w sposób kombinowany. Główne siły przemieściły się drogą morską do portu Basra, a mniejszy pododdział prowadził rozpoznanie drogi z Rechowot do Kizil Rabat. Łączna długość marszu wyniosła 2750 km. Pod koniec sierpnia do Iraku dotarł Ośrodek Szkolny Broni Pancernej, który został w większości wcielony do 4 Batalionu Czołgów.
We wrześniu żołnierze batalionu uczestniczyli w kursach specjalistycznych w Al-Abbasijji (Kair) oraz w Dajr Sunajd (Palestyna). Szkoleni byli również w Kizil Rabat, gdzie znajdowała się Szkoła Podchorążych Broni Pancernej. Wyszkolenie techniczne odbywało się w brytyjskiej bazie warsztatowej w Aleksandrii oraz Tall al-Kabir. 25 lutego 1943 roku 4 Batalion otrzymał 10 nowych czołgów Mk III Valentine, a 12 kwietnia batalion ćwiczył przed Naczelnym Wodzem, gen. Władysławem Sikorskim, co było pierwszym połączonym treningiem broni pancernej na Środkowym Wschodzie z ostrym strzelaniem. Pod koniec czerwca batalion przeszedł do nowego miejsca postoju w Taza-Churmatu pod Kirkukiem w celu ochrony pól naftowych, gdzie 1 sierpnia 1943 roku został przekształcony w 4 Pułk Pancerny. 28 września pułk opuścił Irak i przeszedł do Gazy, do obozu wojskowego Nuseirat. Od listopada pułk stacjonował w obozie wojskowym w El Mughazi na pustyni Negew. 21 października 1943 roku do pułku dotarły pierwsze czołgi Sherman III (M4A2), a także grupa brytyjskich instruktorów, którzy rozpoczęli szkolenie pułku. 16 grudnia 1943 roku pułk rozpoczął przemieszczanie się do obozu Qassasin w Egipcie, gdzie otrzymał pozostałe czołgi i brał udział w ćwiczeniach w okolicy Wielkiego Jeziora Gorzkiego. Po tych ćwiczeniach przyjęto znak „skorpiona”. 12 lutego do pułku dotarło 11 czołgów Stuart V „Recce”. 13 marca pułk przybył do El Amiryia, skąd tydzień później czołgi i ciężki sprzęt załadowano na statki w porcie w Aleksandrii, a żołnierzy 4 kwietnia w Port Said. 6 kwietnia żołnierzy pułku wyładowano w Neapolu, a ciężki sprzęt w Taranto.
Pułk walczył pod Monte Cassino, nad Adriatykiem, w Apeninach oraz o Bolonię. W trakcie kampanii włoskiej zginęło 46 żołnierzy, w tym 12 oficerów; 174 zostało rannych, a 3 zaginionych.
Na mocy rozkazu dziennego Nr 47 2 Brygady Czołgów z 5 czerwca 1944 roku pułk zmienił nazwę na „Pułk 4 Pancerny”.
Działania bojowe pułku
Pułk w bitwie o Monte Cassino
Okres przygotowawczy
2 Brygada Pancerna dotarła do Włoch jako ostatnia z głównych jednostek. Transporty gąsienicowe i kołowe były przewożone osobno, a oba rzuty połączyły się dopiero w Villa Volturno, skąd pułk został przesunięty w rejon Capriati. Tam żołnierze przystąpili do obsługi sprzętu. Uszkodzenia, które wystąpiły w drodze, były eliminowane przez patrole REP oraz zespoły naprawcze. Oficerowie techniczni przeprowadzili dokładne przeglądy sprzętu. Mimo że w Egipcie sprzęt był w pełni sprawny, przygotowania były ograniczone czasowo i przeprowadzone w terenie nieeuropejskim. Odmienne warunki terenowe wymagały dostosowania sprzętu do lokalnych potrzeb. W pułku około 50% żołnierzy służyło w polskiej broni pancernej przed wrześniem 1939 roku. Wymogi pola walki związane z postępem technicznym oraz zadania stawiane broni pancernej zmusiły nawet doświadczonych pancerniaków do intensywnej pracy nad sobą. Pułk szkolił załogi bojowe, a około 80% żołnierzy miało podwójne specjalności wojskowe. Wyszkolenie techniczne było na wysokim poziomie, jednak wyszkolenie taktyczne odbyło się w stosunkowo krótkim czasie i nie obejmowało praktycznych ćwiczeń współpracy z innymi rodzajami broni, zwłaszcza z piechotą. Ćwiczenie przeprowadzone w Palestynie, któremu przyglądał się gen. Sosnkowski, nie mogło rozwiązać problemu, a aplikacyjne rozwiązywanie zagadnień współpracy nie przyniosło korzyści ani załogom pancernym, ani żołnierzom piechoty. Po przybyciu w rejon Capriati, 2 szwadron podjął ćwiczenia z 3 DSK, a 3 szwadron z 5 KDP, z którymi miały współpracować podczas natarcia HONKER. Problem łączności w górzystym terenie, gdzie piechota znika z oczu dowódcy pancernego, okazał się trudny już w fazie ćwiczeń. Nawiązano niezbędne kontakty osobiste, ustalono kody sygnałów i zamontowano dodatkowe radiostacje 38 w czołgach dowódców plutonów, które jednak zawiodły w akcji. Żołnierze piechoty po raz pierwszy mieli okazję zobaczyć Shermana z bliska. W szwadronach trwało ostateczne zgranie załóg bojowych. W dniach przed wyjściem pułku w rejon wyczekiwania dokonano modyfikacji sprzętu pancernego, przyspawując do przodu każdego z 52 Shermanów po trzy płyty pancerne. Czołówka Kompanii Warsztatowej, pułkowe LAD, szwadronowe REP oraz załogi bojowe pracowały z zaangażowaniem. 26 kwietnia zastępca dowódcy pułku kpt. Iwanowski wraz z dowódcami szwadronów kpt. Drelicharzem, kpt. Dzięciołowskim i por. Bortnowskim dokonali rozpoznania dróg dojazdowych do rejonu wyczekiwania w San Michele, gdzie stacjonował kanadyjski szwadron czołgów. Następnego dnia dowódcy ustalili termin i sposób wymiany kanadyjskich załóg czołgowych obsadzających pozostawione na wysuniętej pozycji Shermany nowozelandzkie.
Pierwsi Pancerni 2 Korpusu na linii
28 kwietnia 1944 roku z miejsca postoju pułku wyjechał pluton złożony z załóg zapasowych szwadronu pod dowództwem ppor. Bobaka, aby zmienić załogi kanadyjskie w wysuniętych czołgach. Pluton miał zadania obronne, w razie niemieckiego natarcia, miał zamknąć ogniem 1. Gardziel, prowadzić stałą obserwację przedpola i utrzymywać stałą łączność z dowódcą 14 Baonu. Załogi od samego początku pracowały pod silnym ogniem niemieckiej artylerii i moździerzy. Stanowiska czołgów były znane niemieckim obserwatorom, jednak ci nie wiedzieli, czy Shermany są zdolne do walki, czy są tylko uszkodzonym sprzętem pancernym, który pozostał na linii frontu. Nie ujmując chwały poprzednim załogom wysuniętych czołgów, trzeba stwierdzić, że czołgi w chwili przyjęcia przez polskie załogi nie nadawały się do akcji. Broń i celowniki były uszkodzone, akumulatory całkowicie wyładowane, a systemy nie działały, co musiały naprawić załogi, aby móc wykonać swoje zadanie. W dzień czołgi były pod obserwacją, więc nie można było pracować, silników nie wolno było uruchamiać, a wszelki ruch był zabroniony przez dowódcę 14 batalionu.
Nocą wymieniano akumulatory i uszkodzone części, a silniki sprawdzano w czasie ognia artyleryjskiego, który został wywołany na specjalną prośbę dowódcy plutonu. Każdej nocy dostarczano zaopatrzenie z S. Michele, a załogi ciężko pracowały, pełniąc swoje zadania i trwając pod ciągłym ogniem do 18 maja. Dowództwa na wysuniętych pozycjach przekazywały niesprawdzone informacje, że na zachód od Mass-Albanette znajdują się niemieckie czołgi, co stwarzało szczególne warunki dla dowódców Shermanów, którzy starali się usprawnić i opanować przejęty sprzęt. Dla czołgisty sprzęt to nie tylko opancerzony środek transportu broni i załogi, ale przede wszystkim ma duszę, którą czołgista musi umieć wykorzystać do wypełnienia zadań.
1 maja 3 szwadron wysłał 1 pluton do rejonu Car-Park, aby zabezpieczyć kierunek Cairo-Villa. Pluton ten podlegał dowódcy 6 Lwowskiej Brygady Piechoty. Załogi pełniły swoje zadania do 11 maja, prawie nieustannie pod ogniem artylerii i moździerzy nieprzyjaciela.
Rozpoznanie terenu przed akcją
Działania na odcinku Monte Cassino miały być zaskoczeniem dla nieprzyjaciela, dlatego ograniczono do minimum patrolowanie przedpola i wszelki ruch na własnych pozycjach, będących pod doskonałą obserwacją nieprzyjaciela. Wgląd w teren działań nadchodzącej akcji z polskich punktów obserwacyjnych był bardzo ograniczony. Prace dotyczące terenu oparto głównie na zdjęciach lotniczych, które przedstawiały możliwości ruchu i działania. Obecność amerykańskich czołgów pod Widmem i Mass-Albanetta była istotnym czynnikiem w rozważaniach na temat terenu. Zajęcie przez czołgi amerykańskie tej pozycji stwarzało pewność, że Niemcy, biorąc pod uwagę możliwe działania czołgów na tym kierunku, musieli przygotować nie tylko liczne pola minowe, ale także inne przeszkody lub wprowadzić broń przeciwpancerną. Działania niemieckich czołgów w rejonie Mass-Albanetta były bardzo problematyczne, zdjęcia wykazały, że nie było w tym rejonie dróg dojazdowych. Jednakże ówczesna technika prac saperskich, zwłaszcza na ustabilizowanym froncie, mogła zaskoczyć. Teren zajęty przez własne oddziały, górzysty, z kamienistymi zboczami, obrazował w dużej mierze to, z czym musiały się zmierzyć załogi czołgów po tamtej stronie frontu. Stworzono dwie grupy rozpoznawcze z dowódcami szwadronów i plutonów, które miały działać jako czołowe. Prace bazowano na stanowiskach obserwacyjnych 14 batalionu, stanowiskach trzech wysuniętych czołgów z pułkowymi załogami oraz stanowiskach 3 batalionu. Kpt. Dzięciołowski z grupą oficerów 3 szwadronu planował wyjście na Widmo, a kpt. Drelicharz badał możliwości objazdu zniszczonej drogi z Mass-Albanetta do Klasztoru, podczas gdy por. Bortnowski opierał swoją pracę wyłącznie na zdjęciach lotniczych. Dowódcy szwadronów bojowych uzgodnili, że działać można tylko jednym plutonem. Dopiero rejon Mass-Albanetta pozwalał na szersze rozwinięcie. Wszystko to uzależnione było od prac saperów nad rozminowaniem przejść i usunięciem przeszkód terenowych w postaci dużych głazów. Problem ściśle współpracy z saperami stał się kluczowym zagadnieniem. Poważne trudności przedstawiała kwestia zaopatrzenia, co zmusiło dowództwo pułku do wybrania dodatkowego punktu amunicyjnego w dogodnej lokalizacji, z której można było szybko dostarczać amunicję do czołgów operujących na Mass-Albanetta. Rozpoznano północny kierunek działań czołgowych jako przypuszczalny dla pułku w chwili niemieckiego przeciwnatarcia na prawe skrzydło Korpusu.
Prace związane z wprowadzeniem pułku w rejon wyczekiwania (S. Michele) oraz rozpoznanie przez dowódców rozpoczęły się 28 kwietnia. 1 maja kanadyjski szwadron czołgów opuścił S. Michele, a na jego miejsce zainstalował się rzut dowodzenia pułku – na razie pod dowództwem kpt. Iwanowskiego.
Zadanie pułku i szwadronów
W natarciu HONKER miały wziąć udział: 2 szwadron (dowódca kpt. Drelicharz), współdziałający z 3 DSK oraz 3 szwadron (dowódca kpt. Dzięciołowski), działający na korzyść 5 KDP. 1 szwadron (dowódca por. Bortnowski) został przydzielony do 17 Lwowskiego Batalionu Strzelców i stanowił odwód dowódcy Korpusu. Szwadrony przydzielone do dywizji miały za zadanie wsparcie natarcia piechoty w jej kierunkach, a po opanowaniu celów natarcia przez piechotę, pomoc w ich konsolidacji. Szwadron 1, jako odwód, miał być gotowy do działania w S. Michele na kierunku północnym oraz do ewentualnego wzmocnienia dywizji.
Zadanie bojowe 3 szwadronu 1 pluton miał postawione: 11 maja o 23.00 wyjść z rejonu CAR PARK drogą Cavendish i działać na korzyść 3 DSK na Mass Albanetta, zabezpieczyć zgrupowanie piechoty i pozostać tam, aż do nadejścia 2 szwadronu, działającego na korzyść 3 DSK. 2 pluton miał za zadanie: 11 maja o 23:30 wyjść z rejonu S. Michele, przejść do rejonu Cairo, gdzie współdziałać z Pułkiem Ułanów Karpackich w przypadku natarcia nieprzyjaciela z kierunku Terelle-Cairo. Pluton ten podlegał dowódcy 6 Lwowskiej Brygady Piechoty. 3 pluton miał zadanie: 11 maja o 23:30 wyjść z rejonu S. Michele do rejonu Portella, gdzie miał pozostać do dyspozycji dowódcy 5 KDP. Reszta szwadronu, pod dowództwem kpt. Dzięciołowskiego, w składzie 4 pluton i czołgi dowodzenia, miała wyjść z rejonu S. Michele 11 maja o 23:30 drogą M. Villa-Cavendish, wesprzeć natarcie 5 Brygady Wileńskiej na Widmo, skąd miała wspierać ogniem na wzgórze 575 oraz Balkon.
Zadanie 2 szwadronu
Wejść całością w rejon Mass Albanette (gdzie był 1 pluton 3 szwadronu) i wesprzeć ogniem działania 1 BSK, a w drugiej fazie natarcia wspierać ogniem i ruchem działania 2 BSK na klasztor. Dla wykonania zadania szwadrony 2 i 3 otrzymały wsparcie po jednej baterii ppanc na shermanowskich podwoziach, a do torowania drogi czołgom przez pola minowe i przeszkody terenowe przydzielono do pułku trzy kompanie saperów Korpusu pod dowództwem mjr. Witkowskiego. Dnia 12 maja 27 czołgów – Shermany nowozelandzkie miały być obsadzone przez załogi pułku. Aby uniknąć niepotrzebnych komplikacji (szczególnie, że szwadrony miały działać na korzyść dwóch dywizji), koordynację współpracy między saperami i bateriami ppanc powierzono kpt. Iwanowskiemu, zastępcy dowódcy pułku.
Przebieg działania
Na podstawach wyjściowych
Szwadron 3, 2 czołgi szwadronu dowodzenia, 2 szwadron oraz dwie baterie ppanc. wychodzą z rejonu S. Michele zgodnie z tabelą marszu R.R. o 23:30. Ruch czołgów odbywa się podczas nawały własnej artylerii. 3 szwadron zostawia w Portelli 3 pluton, a w rejonie Cairo 2 pluton. 1 pluton 3 szwadronu jako pierwszy wyjeżdża po drodze Cavendish i osiąga podstawę wyjściową o 1:30.
Ruch na Cavendish był duży: uszkodzenia sprzętu na drodze musiały spowodować niebezpieczny zator, co popsuło tabelę marszu. Bantamy ciągnące 6-funtowe działa powodowały opóźnienie ruchu. Jeden czołg 2 szwadronu na skutek uszkodzenia silnika, zablokował na pewien czas ruch po Cavendish. Czołg został zepchnięty w przepaść. Ostatecznie rejon podstawy wyjściowej (gdzie stały czołgi nowozelandzkie) osiągnięto o 4:30, w sile: 2 czołgi dowodzenia, 4 czołgi 3 szwadronu (2 czołgi ugrzęzły po drodze z powodu złej widoczności i oślepienia kierowców ogniem artylerii), 15 czołgów 2 szwadronu.
Działania czołgów
Pluton, który miał współdziałać z 3 DSK na Mass Albanetta (w grupie kpt. Orłowskiego), dochodzi do pierwszej gardzieli przed Widmem o godz. 02.00. Pluton dostaje silny ogień artylerii i moździerzy. Saperzy, którzy mieli rozminować drogę do drugiej gardzieli, nie mogą wyjść za pierwszą. Otrzymują silny ogień, nie mając osłony piechoty. Trasa dla czołgów była słabo oznaczona. Z powodu złej widoczności jeden czołg zjeżdża z drogi i grzęźnie. Drugi czołg, trafiony pociskiem artyleryjskim w silnik, zaczyna się palić. Ostatni czołg dowódcy plutonu manewruje w gardzieli i zajmuje stanowisko ogniowe, jednakże trafiony pociskiem artyleryjskim w gąsienice, staje się niezdolny do ruchu. Saperzy przydzieleni do pułku ciężko pracują. W nocy poprzedzającej natarcie rozminowali własne pola minowe; na skutek niepełnego rozpoznania, dwa czołgi zostały uszkodzone na własnych minach. Między pierwszą a drugą gardzielą było wiele min. Saperzy pracowali pod ogniem wszelkich broni npla, przed świtem 12 maja, w wyniku poniesionych strat, zostali wycofani. Droga do drugiej gardzieli nie była rozpoznana, ale według meldunku dowódcy kompanii saperów, wejście na Widmo było możliwe. Przed świtem dowódca zgrupowania czołgów kpt. Iwanowski otrzymał meldunek sytuacyjny od dowódcy 5 BP: oddziały własne opanowały Widmo i wzgórze 593 – droga dla czołgów była otwarta. Kpt. Iwanowski rozkazał dowódcy 3 szwadronu wykonać swoje zadanie, informując go o sytuacji i wynikach prac saperskich. O 5:00 12 maja 4 pluton (2 czołgi) oraz pluton dowodzenia (2 czołgi) 3 szwadronu dotarły do rejonu podstawy wyjściowej piechoty na Widmo. Dowódca szwadronu wykonał ruch w ugrupowaniu: pierwszy – dowódca 4 plutonu ppor. Białecki, następnie czołg dowódcy szwadronu i na końcu czołg oficera zwiadowczego szwadronu. Celem było zajęcie stanowisk na Widmie i wsparcie ogniem piechoty w działaniach na wzgórze 575 i Balkon. Widoczność była bardzo słaba, a ruch czołgów odbywał się pod silnym ogniem. Czołg pierwszy dotarł do drugiej gardzieli i wjechał na pole minowe. Czołg zapalił się, a amunicja eksplodowała, co spowodowało pierwsze straty wśród pancernych. Pozostałe czołgi, nie mając kontaktu z piechotą i wobec złej widoczności, zatrzymały się na stanowiskach ogniowych, zamykając ogniem gardziel. Tymczasem meldunki piechoty o sytuacji na przedpolu, które otrzymywał kpt. Iwanowski, były sprzeczne. Nie można było wykorzystać siły ognia czołgów, które z Widma i wzgórza 593 otrzymywały silny ogień broni maszynowej – ponieważ tam miała być własna piechota. Szwadron 3 zamykał ogniem obie gardziele i pozostawał na stanowiskach aż do nocy. Dowódca dowiaduje się, że własna piechota wycofała się na wcześniejsze stanowiska i przeszła do obrony. Kpt. Iwanowski ściągnął czołgi do rejonu podstawy wyjściowej. W trakcie akcji w dniach 11 i 12 maja zgrupowanie czołgów było pod silnym ostrzałem moździerzy i ciężkiej artylerii nieprzyjaciela. Straty w ludziach wyniosły: zabici – 1 oficer, 4 szeregowców, ranni – 2 oficerów (lekarzy) i 5 szeregowców. Straty w sprzęcie – 4 czołgi, które stały się niezdolne do akcji. Na mocy rozkazu dowódcy Korpusu z 12 maja, szwadron 1 wraz z batalionem ppanc. przeszedł pod dowództwo dowódcy Pułku 4 Pancernego.
13 maja kpt. Iwanowski, z powodu zmienionej sytuacji (niepowodzenia pierwszego natarcia), objął dowództwo zgrupowania pancernego, w skład którego wchodziły czołgi 2 i 3 szwadronu, czołgi nowozelandzkie, dwie baterie ppanc. SP oraz bateria 6-funtowych dział ppanc. Organizacja ubezpieczonego postoju oraz niezdawanie się na ochronę własnej piechoty okazały się słuszne, gdyż około 5:30 13 maja patrole npla zbliżyły się do stanowisk czołgów na odległość 400 m. Czołgi ubezpieczające otworzyły ogień, a nieprzyjaciel wycofał się w nieładzie.
Dowódca zgrupowania pancernego wysłał własnych oficerów łącznikowych do dowódcy piechoty, aby poprawić łączność. Rejon czołgów był nieustannie ostrzeliwany przez npla. Wobec braku informacji o sytuacji na przedpolu, kpt. Iwanowski poprosił o współpracę piechoty, ponieważ chciał rozpoznać rejon drugiej gardzieli i uzyskać wgląd na Mass Albanetta. Piechoty jednak nie mógł otrzymać. Wysłał 4 czołgi 2 szwadronu, które dotarły 14 maja o 17:00 do rejonu drugiej gardzieli z wglądem w rejon Mass Albanetta. Czołgi na stanowiskach ogniowych prowadziły ogień do wykrytych bunkrów, ale nie mogły się dalej posuwać z powodu min.
Dowódca 2 szwadronu wymienił czołgi na drugiej gardzieli, gdyż w pierwszym kończyła się amunicja – prosił o saperów i piechotę. Był zdania, że w przypadku otrzymania tej pomocy, czołgi mogłyby prowadzić ogień na cały rejon Mass Albanetta oraz na stanowiska npla za tym rejonem.
W międzyczasie anulowano przydział 3 kompanii saperów do pułku, a przydzielono po plutonie do każdej wielkiej jednostki, które były odpowiedzialne za doprowadzenie czołgów w ich pasie działań; czołgi czekały długo na saperów. Gdy ci rozpoczęli prace, otrzymali silny ogień npla z Widma i z 593. Czołgi niszczyły wykryte źródła ognia npla. Saperzy rozminowali gardziel z naszej strony. W wyniku akcji tego dnia rozpoznano drugą gardziel, południowy stok Widma oraz częściowo rejon Mass Albanetta. Na noc czołgi zajmowały stanowiska ogniowe przed gardzielą.
Straty w ludziach wyniosły: zabici – 1 oficer, ranni – 1 oficer, 5 szeregowców. Straty w sprzęcie: 2 czołgi uszkodzone na minie.
15 maja do 3 szwadronu dołączyły jego dwa plutony, a w rejon zgrupowania na podstawie wyjściowej zostały przesunięte 3 czołgi Stuart do użytku saperów. Jeden z czołgów 3 szwadronu został uszkodzony na drodze Cavendish i na rozkaz władz R.R. został strącony w przepaść. W dniu tym dowódca pułku ppłk Gliński osobiście przekazał instrukcje i rozkazy dotyczące planowanego na dzień następny natarcia, które ostatecznie przesunięto na 17 maja, a 16 maja o 19:40, z rozkazu zastępcy dowódcy 5 KDP płk. Rudnickiego, 3 szwadron wykonał wypad na Widmo. Cel: osłabienie obrony, zniszczenie bunkrów. Wypad zakończył się powodzeniem. Czołgi dotarły pod Widmo i do godz. 22:00 prowadziły bardzo silny ogień na wykryte bunkry npla, po czym zajęły wcześniejsze stanowiska. Straty w sprzęcie: 1 czołg uszkodzony na minie.
Na dzień 17 maja w zgrupowaniu było zdolnych do akcji:
1 czołg szwadronu dowodzenia, 14 czołgów 2 szwadronu, 10 czołgów 3 szwadronu, 3 czołgi nowozelandzkie, 3 Stuarty, 4 działa ppanc. S.P., 1 czołg Valentine, most nożycowy. W międzyczasie dwa plutony 1 szwadronu przejęły zadanie zabezpieczenia kierunku Cairo-Terelle i przesunęły się w rejon M. Cairo.
17 maja, w ramach ogólnej operacji, o 7:00 ruszają czołgi do natarcia z zadaniem: 3 szwadron, jako czołowy, ma wejść na Widmo, opanować je i wspierać piechotę ogniem na 575 i wzgórze Balkon. 2 szwadron ma przejść przez drugą gardziel, opanować ją, zdobyć Mass Albanetta i dalej wspierać ogniem piechotę 3 DSK. 3 szwadron, w czasie wchodzenia na Widmo, dostaje silny ogień moździerzy i broni z bunkrów. Czołgi, w bardzo ciężkim terenie (głazy i strome stoki) boksowały gąsienicami, ale rozkaz był jasny: wejść za wszelką cenę. O 11.00, bez wsparcia piechoty i pomocy saperów, pluton 3 osiągnął Widmo. Czołgi wzięły kilkunastu jeńców, którzy zostali następnie przekazani patrolowi piechoty. Obserwacja i prowadzenie ognia były jednak utrudnione, ponieważ czołgi były pod ciągłym ostrzałem artylerii i moździerzy npla. Pancerni używając granatów ręcznych wypędzali Niemców z kryjówek. Czołgi utrzymywały się na stanowiskach ogniowych do zmroku, prowadząc ogień na wykryte cele. Na noc schodziły do podstawy wzgórza Widmo, na postój ubezpieczony.
Jednocześnie szwadron 2 osiągnął rejon drugiej gardzieli i prowadził bardzo silny ogień na podnóże wzgórza 593, na ruiny zabudowań Mass Albanetta oraz rejon kotliny. Dalszy ruch czołgów 2 szwadronu został wstrzymany z powodu nieoczyszczenia i nierozminowania drogi. Natężenie ognia npla w tym rejonie było bardzo duże. Należy podkreślić, że tylko dwa czołgi mogły prowadzić skuteczny ogień z gardzieli w rejon Mass Albanetta. Droga została oczyszczona dopiero z 17 na 18 maja, dzięki ofiarnej pracy saperów. Ponieważ czołgi obu szwadronów pozostawały na noc na wysuniętych stanowiskach, a załogi były zmęczone całodzienną akcją i brakowało ochrony własnej piechoty – dowódca pułku wysłał dla zapewnienia osłony czołgom, ochotniczy oddział składający się z załóg zapasowych i patroli REP, który o 20:00 zajął stanowiska przed czołgami. Dla wzmocnienia czołgów 2 szwadronu, dowódca pułku wysłał na rozkaz dowódcy 2 Brygady Pancernej w godzinach wieczornych 8 czołgów 1 szwadronu pod dowództwem por. Bortnowskiego.
Na miejsce 1 szwadronu, jako odwodowego, przybył w rejon San Michele 3 szwadron 6 Pułku Pancernego Dzieci Lwowskich i przeszedł pod rozkazy Dowódcy Pułku 4 Pancernego.
Straty w ludziach w tym dniu wyniosły: zabici 1 oficer, 1 szeregowy, ranni – 2 oficerów, 2 szeregowych. Straty w sprzęcie: 4 czołgi uszkodzone na minach.
W ciągu nocy miały miejsce intensywne ostrzały artylerii npla w rejon czołgów trzech szwadronów. Po oczyszczeniu drogi za drugą gardzielą, szwadrony 2 i 1 przeszły o świcie 18 maja do rejonu zabudowań Mass Albanetta. 2 szwadron zajmował stanowiska na drodze do Klasztoru, 1 szwadron – w pobliżu ruin. Plutony prowadziły przez cały czas ogień na wzgórze 575, wspierając naszą piechotę. 3 szwadron zajmował od świtu stanowiska ogniowe na Widmie, skąd wspierał ogniem działania piechoty. W godzinach popołudniowych, podczas odprawy dowódców szwadronów w celu omówienia sytuacji, zginął kpt. Iwanowski. Rannych zostało dowódca 2 szwadronu oraz dowódca 1 szwadronu (który umiera w GPO). Straty wyniosły: zabici – 2 oficerów, 1 szeregowy, ranni – 2 oficerów, 6 szeregowych. Dowództwo zgrupowania czołgów w rejonie Mass Albanetta objął kpt. Dzięciołowski.
19 maja dowódca 3 szwadronu otrzymał rozkaz wysłania szwadronu drogą przez Mass Albanetta i zejścia z gór w kierunku Villa S. Lucia z zadaniem współdziałania z piechotą w dalszym natarciu. Wobec niemożności zejścia tą drogą natychmiast, mimo pomocy saperów (dowódca saperów ocenia prace na kilka dni), dowódca 3 szwadronu prosi dowódcę 5 KDP o możliwość wykorzystania do tego celu drogi Cavendish i dróg do szosy Nr 6. Odpowiedzi na prośbę nie ma. Rozkaz zmieniono w ten sposób, że zadanie działania na Villa S. Lucia i Piedimonte powierzono 1 szwadronowi czołgów, który ma przejść drogą przez Mass Albanetta. Rozpoznanie przeprowadzone przez 1 szwadron stwierdziło, że droga ta zupełnie nie nadaje się do ruchu czołgów. Według nowego rozkazu, 1 szwadron przeszedł do dyspozycji płk. Nowiny-Sawickiego, dowódcy odcinka obronnego, a pozostałe dwa szwadrony zostały przesunięte do S. Michele. Szwadron 3 Pułku 6 Pancernego wrócił pod rozkazy swojego dowódcy. Po wykonaniu zadania, dnia 20 maja, szwadrony 2 i 3 schodzą drogą Polskich Saperów do rejonu wyczekiwania S. Michele. Szwadron 1 pozostawia jeden pluton w rejonie M. Cairo, a pozostałe czołgi przechodzą na życzenie dowódcy odcinka obronnego, również do S. Michele, pozostając w pogotowiu.
Straty Pułku 4 Pancernego w natarciu HONKER:
zabitych -5 oficerów, 8 szeregowych, rannych – 8 oficerów, 27 szeregowych.
Straty w sprzęcie: 12 czołgów Sherman, 1 czołg Stuart, 1 Scout-car. Do naprawy i ewakuacji nadawało się 8 czołgów Sherman.
Omówienie zabezpieczenia działań
Naprawa sprzętu
Sprzęt pancerny, jak np. chłodnice, gąsienice i rolki, był naprawiany w trakcie akcji przez patrole REP oraz Czołówkę Naprawczą pułku. Prace te były wykonywane pod ostrzałem artylerii i moździerzy npla.
Łączność
Szwadrony pracowały na własnych częstotliwościach, z tym że jeden lub dwa czołgi szwadronu były na częstotliwości pułkowej. Czołgi te miały po dwie radiostacje Nr 19. Łączność radiowa z piechotą nawiązano w ten sposób, że szwadrony 2 i 3 miały w czołgach dowódców zestrojone radiostacje Nr 19 z dowództwem piechoty. Łączność radiowa na radiostacjach wzór 38 w praktyce zawiodła. Również telefony czołgowe zamontowane na zewnątrz okazały się niepraktyczne z powodu niewłaściwego przeprowadzenia kabli, przez co mało kto z nich korzystał. Oficerowie łącznikowi między dowódcą odcinka 5 KDP a dowódcą zgrupowania pancernego oraz między szwadronami czołgów a dowódcami batalionów piechoty poruszali się pieszo. Nie było możliwości wprowadzenia scout-carów w ten rejon. Zawiodła łączność z nacierającą piechotą. Czołgi nie otrzymywały celów od piechoty, a prośby do niej szły drogą do tyłu, przez co traciły na aktualności z powodu zmieniającej się sytuacji. Choć współpraca piechoty z czołgami nie wyglądała tak, jak sobie tego życzyli dowódcy, należy to przypisać temu, że rzeczywista integracja piechoty z czołgami miała miejsce na polu bitwy. Obie te bronie wyciągnęły z tej pierwszej wspólnej akcji wnioski, które wykorzystano w dalszej kampanii we Włoszech. Czołg jest potęgą dzięki swojej sile ognia, którą należy w pełni wykorzystać, stwarzając odpowiednie warunki do działania.
Zaopatrzenie
Zaopatrzenie pułku na początku działań HONKER organizowane było na bazie logistyki dwóch dywizji piechoty, z uwagi na przydział szwadronów czołgów. Z chwilą zmiany rozkazów, zaopatrzenie całego pułku opierało się na bazie zaopatrzeniowej 3 DSK Cervaro-S. Michele. Pułk stworzył doraźne punkty zaopatrzenia, w tym w Car-Parku, a następnie u wylotu drogi Cavendish. Dostarczanie amunicji, wody, ropy i żywności bezpośrednio do czołgów odbywało się własnymi Wilisami oraz czołgami Stuart. Praca za