- Hodowcy trzody chlewnej zmagają się z rosnącą inflacją i malejącymi dochodami.
- Stabilne ceny skupu tuczników nie sprzyjają podwyżkom w Polsce.
- Średnie gospodarstwa są najbardziej narażone na wahania cen i problemy rozwojowe.
- Polityka importowa UE może zaszkodzić polskiemu rolnictwu w kontekście Ukrainy.
- Przyszłość polskiego sektora wieprzowego może być zagrożona przez rozwój w Ukrainie.
W obliczu rosnącej inflacji i stabilnych cen skupu tuczników, sytuacja na rynku trzody chlewnej w Polsce staje się coraz bardziej niepokojąca dla hodowców. Bartosz Czarniak, ekspert w dziedzinie rolnictwa, zwraca uwagę, że mimo wysokich cen, dochody rolników maleją, co stawia pod znakiem zapytania przyszłość wielu gospodarstw. W szczególności średnie fermy, prowadzące produkcję w cyklu zamkniętym, borykają się z poważnymi problemami, które mogą prowadzić do ich likwidacji.
Stabilne ceny skupu
W ostatnich dniach ceny skupu tuczników w Polsce pozostają stabilne, co jest efektem sytuacji na rynku niemieckim. Czarniak podkreśla, że w Niemczech nie widać oznak ożywienia, a stawki w przedziale 2,00-2,05 euro nie dają podstaw do podwyżek. „Brak nerwowych ruchów ze strony mniejszych graczy na rynku powoduje, że najwięksi uczestnicy nie mają potrzeby wprowadzania podwyżek” – zauważa ekspert. Stabilny popyt oraz zapasy towaru wśród dużych producentów sprawiają, że rynek nie wykazuje oznak dynamicznych zmian.
Spadek dochodów hodowców
Mimo że ceny tuczników są na relatywnie wysokim poziomie, hodowcy nie odczuwają tego w swoich portfelach. Czarniak zwraca uwagę, że w latach 2019-2020 wielu rolników osiągało lepsze zyski przy niższych stawkach skupu. „100 zł z tucznika znaczyło więcej niż dziś – inflacja zrobiła swoje. Dziś w kieszeni rolnika zostaje po prostu mniej” – podkreśla. To zjawisko staje się coraz bardziej niepokojące, zwłaszcza w kontekście rosnących kosztów produkcji i utrzymania gospodarstw.
Problemy średnich gospodarstw
Najtrudniejszą sytuację mają średnie gospodarstwa, które prowadzą produkcję w cyklu zamkniętym, liczącym od 40 do 80 loch. Z uwagi na ograniczenia przepisów, nie mogą się rozwijać, a jednocześnie są zbyt małe, aby korzystać z efektu skali. Czarniak zauważa, że te fermy są najbardziej narażone na wahania cen i często zastanawiają się nad dalszym sensem swojej działalności. „Nie stać nas na utratę tych producentów” – podkreśla, apelując o opracowanie strategii, która pomoże w rozwoju rodzinnych gospodarstw rolnych.
Polityka importowa UE
W kontekście trudnej sytuacji na rynku trzody chlewnej, Czarniak zwraca uwagę na politykę importową Unii Europejskiej względem Ukrainy. Zniesienie ograniczeń dla produktów rolno-spożywczych z Ukrainy, choć formalnie uzasadnione pomocą wojenną, może mieć katastrofalne skutki dla unijnego rolnictwa. „Ukrainie należy pomagać, jednak nie kosztem naszej gospodarki” – podkreśla. Wskazuje na nierówności w regulacjach, które stawiają polskich producentów w niekorzystnej sytuacji w porównaniu do ukraińskich konkurentów.
Przyszłość sektora wieprzowego
Choć obecnie sytuacja na rynku wieprzowiny nie jest tak dramatyczna jak w innych sektorach, Czarniak ostrzega, że plany rozwoju ukraińskiego sektora mogą wkrótce wpłynąć na polski rynek. Warto zauważyć, że w krajach UE obowiązują liczne regulacje, które podnoszą koszty produkcji, podczas gdy ukraińskie rolnictwo nie musi się do nich stosować. To stwarza realną przewagę konkurencyjną, która może zagrażać polskim producentom. W obliczu tych wyzwań, kluczowe staje się opracowanie strategii, która nie tylko wskaże kierunek rozwoju, ale także zidentyfikuje i usunie bariery, które hamują rozwój polskiego rolnictwa.