- W Mławie odbył się milczący marsz w hołdzie zamordowanej 16-letniej Mai, w którym uczestniczyło około tysiąca osób.
- Rodzice Mai trzymali zdjęcie córki, a marsz odbył się bez haseł, budząc pytania o możliwych wspólników podejrzanego.
- Śledztwo w sprawie zbrodni trwa, a prokuratura nie wyklucza udziału osób trzecich.
- Odnalezienie telefonu Mai na torach rodzi wątpliwości co do okoliczności jej zniknięcia.
W Mławie odbył się milczący marsz w hołdzie 16-letniej Mai, brutalnie zamordowanej dziewczynie, w którym uczestniczyło około tysiąca osób, w tym rodzice ofiary. Uczestnicy pochodu zastanawiają się, czy podejrzany o zbrodnię mógł mieć wspólników.
Milczący marsz w Mławie
Ulicami Mławy przeszedł milczący marsz, w którym wzięło udział około tysiąca osób. Wśród uczestników byli rodzice zamordowanej Mai, Sylwia i Jerzy K., którzy trzymali zdjęcie córki. Marsz odbył się bez haseł i krzyków, jednak towarzyszyło mu pytanie, które nurtuje mieszkańców: czy podejrzany o brutalne zabójstwo mógł mieć pomocników.
Okoliczności zbrodni
Maja, marząca o pracy stylistki, wyszła z domu w dniu swojej śmierci, mówiąc, że idzie spotkać się z Bartoszem G. Jak ustalili śledczy, dziewczyna została zwabiona do zakładu stolarskiego, gdzie została brutalnie zamordowana. Jej ciało znaleziono kilka dni później w zaroślach. Mieszkańcy Mławy zadają sobie pytanie, jak to możliwe, że nikt nie zauważył niczego niepokojącego.
Podejrzenia o współudział
Sąsiedzi i znajomi Mai wyrażają wątpliwości co do tego, że Bartosz G. mógł działać sam. „Nie wierzę, że zrobił to sam. Ktoś mu pomógł. Ktoś widział, coś słyszał” – mówią mieszkańcy. Podejrzany był cały we krwi, a hala, w której zginęła Maja, również była zakrwawiona. W czasie, gdy wszyscy szukali dziewczyny, Bartosz G. przebywał za granicą.
Trwające śledztwo
Śledztwo w sprawie zbrodni wciąż trwa. Prokuratura w Płocku nie wyklucza udziału osób trzecich. „Każdy wątek jest sprawdzany. Analizujemy monitoring, czekamy na ekstradycję podejrzanego” – informuje prokurator Bartosz Maliszewski.
Znalezienie telefonu Mai
Ważnym elementem sprawy jest odnalezienie telefonu zamordowanej 16-latki, który został znaleziony na torach kilka dni po jej zniknięciu. Telefon był czysty i nienaruszony, co rodzi pytania o to, czy ktoś mógł go tam podrzucić. Przyjaciółka Mai, z którą uczęszczała do szkoły w Olsztynie, również wyraża wątpliwości co do oficjalnej wersji wydarzeń.