Premier Manitoby, Wab Kinew, wyraża swoje stanowisko w sprawie artefaktów Hudson’s Bay, domagając się ich przekazania społeczności publicznej, zamiast wystawiania na aukcję.
Artefakty Hudson’s Bay: Część kanadyjskiej historii
Kinew podkreśla, że przedmioty przechowywane przez najstarszą firmę w Kanadzie są nieodłącznym elementem zarówno kanadyjskiej, jak i rdzennej historii, a zatem nie powinny trafiać w ręce prywatne. Hudson’s Bay planuje obecnie aukcję, na której ma zamiar sprzedać 1,700 dzieł sztuki, 2,700 artefaktów oraz 355-letnią królewską koncesję, która zapoczątkowała działalność firmy.
Obawy dotyczące publicznego dostępu
Wielu przedstawicieli instytucji archiwalnych, rządów oraz grup rdzennych, w tym Zgromadzenia Szefów Manitoby, wyraziło zaniepokojenie, że sprzedaż tych cennych przedmiotów do prywatnych podmiotów może skutkować utratą publicznego dostępu do nich. Kinew uważa, że jego prowincja, w której znajduje się setki tysięcy artefaktów Bay w Muzeum Manitoby oraz Archiwach Manitoby, nie powinna być zmuszona do interwencji ani wydawania pieniędzy na ratowanie tych przedmiotów, biorąc pod uwagę ich znaczenie dla społeczeństwa.
Publiczny interes a prywatne zyski
„Byłoby to niefortunne, gdyby prowincja musiała wykupić artefakty, tylko po to, by pieniądze trafiły w ręce amerykańskich właścicieli Hudson’s Bay lub ich licznych wierzycieli oczekujących na zapłatę” – stwierdził Kinew. Dodał: „Nie wykluczam żadnych działań ze strony prowincji, ale najprostszym rozwiązaniem jest to, aby proces odbywał się w sposób przejrzysty publicznie.”
Proces aukcji i jego zasady
Aukcja, którą Hudson’s Bay prowadzi we współpracy z Heffel Gallery Ltd., przewiduje możliwość wycofania przedmiotów z procesu, jeśli zostanie ustalone, że są one własnością innych osób lub mają znaczenie historyczne czy kulturowe, co czyni je nieodpowiednimi do sprzedaży. Obecnie firma, która złożyła wniosek o ochronę wierzycieli i likwiduje wszystkie swoje sklepy, nie ujawnia, jakie konkretne przedmioty znajdują się w jej kolekcji.
Co może znaleźć się na aukcji?
Źródło zaznajomione z procesem aukcji, które nie miało upoważnienia do publicznego wypowiadania się, ujawnili, że wśród proponowanych do sprzedaży przedmiotów znajdują się obrazy datowane na 1650 rok, koce punktowe, dokumenty papierowe, a nawet kolekcjonerskie lalki Barbie. To wszystko budzi wątpliwości i obawy o przyszłość kanadyjskiego dziedzictwa kulturowego.