Podczas pożegnania papieża Franciszka na placu św. Piotra w Rzymie, w piątek o godzinie 13.11, tysiące telefonów komórkowych nagle zaczęły wibrować, wywołując zamieszanie wśród zgromadzonych wiernych. Alarm, który zaskoczył uczestników ceremonii, wzbudził obawy o potencjalne zagrożenie.
Nieoczekiwany alarm
W chwili, gdy wierni zgromadzili się przed bazyliką św. Piotra, ich telefony zaczęły wydawać dźwięki alarmowe. Wiele osób, zaskoczonych tą sytuacją, zaczęło wpatrywać się w niebo, obawiając się ataku lotniczego. „Na dźwięk It-Alertu wszyscy dosłownie podskoczyli, nie wiedząc, czego się spodziewać” – relacjonował jeden z uczestników.
Informacja od Obroncy Cywilnej
Po chwili niepokoju, wierni sprawdzili powiadomienia na swoich smartfonach. Okazało się, że alarm był testem systemu It-Alert, a nie rzeczywistym zagrożeniem. Obrona Cywilna przekazała informację o zamknięciu placu św. Piotra o godzinie 17. Komunikat został wysłany w czterech językach: włoskim, angielskim, francuskim i hiszpańskim.
Przygotowania do pogrzebu
Alarm był częścią prób generalnych, które miały na celu sprawdzenie funkcjonowania systemu bezpieczeństwa przed sobotnim pogrzebem papieża. W związku z tym, niektóre ulice prowadzące do Watykanu zostały zamknięte, a środki bezpieczeństwa zostały zwiększone do maksimum. „Służby zachowują najwyższą ostrożność” – podkreślił przedstawiciel Obroncy Cywilnej.
Tłumy wiernych w Rzymie
W dniach poprzedzających pogrzeb, do Rzymu zjechały tłumy wiernych, którzy chcą oddać hołd papieżowi. Trumna z jego ciałem została wystawiona w bazylice, a ceremonia pogrzebowa ma zgromadzić około 130 oficjalnych delegacji, w tym 50 przywódców państw.
Podsumowanie
Wydarzenia na placu św. Piotra pokazały, jak ważne jest przygotowanie na sytuacje kryzysowe. Alarm, choć nie był rzeczywistym zagrożeniem, przypomniał o konieczności zachowania czujności w czasie takich ceremonii.