Amerykańska gospodarka staje na krawędzi. Ceny importowe spadły, ale czy to oznacza, że nadchodzi kryzys? Obawy o stagflację, czyli jednoczesny wzrost inflacji i spowolnienia gospodarczego, stają się coraz bardziej realne. Co to oznacza dla przeciętnego Amerykanina i inwestora?
Spadek cen importowych – sygnał czy pułapka?
W marcu tego roku ceny importowe w USA spadły o 0,1 proc., co jest pierwszym takim spadkiem od września ubiegłego roku. Z czego to wynika? Analitycy wskazują na spadek cen surowców energetycznych, co może być zarówno dobrym, jak i złym znakiem. Ekspert Christopher Rupkey z FWDBONDS zauważa, że może to być zapowiedź bolesnej transformacji gospodarki amerykańskiej, w której Donald Trump stara się wrócić do produkcji w kraju. Ale czy to wystarczy, aby zatrzymać rosnące obawy o inflację?
Inflacja na horyzoncie
- Ceny importowanych paliw spadły o 2,3 proc. w marcu
- Indeks cen wydatków konsumpcyjnych (PCE) wzrósł o 0,1 proc.
- Roczny wzrost bazowej inflacji PCE może spaść do 2,6 proc.
Choć obecnie ceny importowe nie przyczyniają się zbytnio do inflacji, prognozy są niepewne. Rupkey podkreśla, że przyszłość nie rysuje się w różowych barwach. Polityka celna administracji Trumpa, która wywołała wojnę handlową z Chinami, dodatkowo komplikuje sytuację. Inwestorzy obawiają się wysokiej inflacji i powolnego wzrostu, co może doprowadzić do recesji.
Stagflacja – nowy koszmar ekonomiczny?
Stagflacja, czyli jednoczesny wzrost inflacji i spadek wzrostu gospodarczego, to termin, który w ostatnich miesiącach coraz częściej pojawia się na Wall Street. Ekonomiści wskazują na rozczarowujące dane z przemysłu i rynku pracy, co sugeruje, że amerykańska gospodarka może zmierzać w niebezpiecznym kierunku. Co więcej, badania przeprowadzone przez nowojorską Rezerwę Federalną pokazują, że przedsiębiorstwa w stanie Nowy Jork w kwietniu spodziewają się pogorszenia warunków w ciągu najbliższych sześciu miesięcy.
Co mówią eksperci?
- Kevin Hassett, doradca Trumpa, jest przekonany, że recesji nie będzie.
- Przewiduje, że obecne niepokoje związane z taryfami nie wpłyną na produkcję.
- Jednak analitycy z Wall Street są bardziej sceptyczni, wskazując na ryzyko stagflacji.
Hassett próbuje uspokoić nastroje, ale rzeczywistość na rynkach finansowych jest inna. Wall Street już odczuwa skutki niepewności, a indeks S&P 500 zanotował spadki. Strategowie z Stifel twierdzą, że nadchodzące miesiące mogą przynieść umiarkowaną stagflację, co tylko potwierdza, że inwestorzy muszą być czujni.
W co inwestować w obliczu stagflacji?
Oczekiwania wobec rynku stają się coraz bardziej pesymistyczne. Firmy takie jak JPMorgan Chase, RTX oraz Rockwell Automation mogą przetrwać burzliwe czasy. Jednak konsumenci mogą się szykować na wzrost cen. Sieci handlowe, jak Target czy Best Buy, już ostrzegają, że będą zmuszone przenieść koszty ceł na klientów, co może dotknąć również ceny produktów spożywczych.
Defensywne sektory jako ratunek
- Warto zwrócić uwagę na dobra podstawowe, opiekę zdrowotną oraz usługi komunalne.
- Inwestycje w złoto mogą okazać się korzystne w czasach inflacji.
Choć sytuacja wydaje się niepewna, kluczowe będzie selektywne podejście do inwestycji. Wzrost cen i spowolnienie gospodarcze stawiają Rezerwę Federalną w trudnej sytuacji. Mimo solidnych fundamentów amerykańskiej gospodarki, nadchodzące miesiące mogą być testem odporności na stagflacyjne turbulencje.
Podsumowanie
Amerykańska gospodarka jest na rozdrożu. Ceny importowe spadają, ale obawy o stagflację nie gasną. Inwestorzy i konsumenci muszą być czujni, bo nadchodzące miesiące mogą przynieść nie tylko wzrost cen, ale też spowolnienie gospodarcze. Warto śledzić sytuację i podejmować mądre decyzje inwestycyjne, aby przetrwać ten trudny czas.