- Eli Collins z Google DeepMind ujawnił, że Google może używać treści wydawców do trenowania AI, mimo ich zablokowania.
- Wydawcy obawiają się ograniczenia swoich praw do kontroli danych w Internecie.
- Informacje te mogą wpłynąć na przyszłe regulacje dotyczące wykorzystania danych w kontekście sztucznej inteligencji.
- Wiele organizacji apeluje o większą przejrzystość i ochronę praw wydawców w erze cyfrowej.
Podczas przesłuchania w sądzie wiceprezes produktu w Google DeepMind, Eli Collins, ujawnił, że Google może wykorzystywać treści wydawców do trenowania swoich systemów AI, nawet jeśli ci zdecydują się na ich zablokowanie.
Kontrowersyjne zeznania wiceprezesa Google
W trakcie przesłuchania Eli Collins przyznał, że Google ma możliwość korzystania z treści wydawców, niezależnie od ich decyzji o wyłączeniu tych materiałów z procesu trenowania systemów sztucznej inteligencji. To stwierdzenie zaskoczyło wielu ekspertów w dziedzinie technologii i prawa.
Reakcje na ujawnione informacje
Wielu obserwatorów rynku technologicznego wyraziło swoje zaniepokojenie tymi informacjami. Wydawcy treści obawiają się, że ich prawa do kontrolowania danych w Internecie są ograniczone, co może prowadzić do nadużyć ze strony dużych korporacji technologicznych.
Przyszłość regulacji dotyczących AI
Ujawnione przez Collinsa informacje mogą wpłynąć na przyszłe regulacje dotyczące wykorzystania danych w kontekście sztucznej inteligencji. Wiele organizacji i instytucji zaczyna apelować o większą przejrzystość i ochronę praw wydawców w erze cyfrowej.
Podsumowanie
Rewelacje dotyczące sposobu, w jaki Google wykorzystuje treści wydawców, stawiają pod znakiem zapytania dotychczasowe przekonania o kontroli danych w Internecie. W obliczu rosnącej roli sztucznej inteligencji, konieczne mogą być nowe regulacje, które zapewnią odpowiednią ochronę praw twórców treści.