Polska dzietność w kryzysie: Czy „bykowe” uratuje nasz system emerytalny?
Jak to się zaczęło?
W Polsce wskaźnik dzietności od lat utrzymuje się na alarmująco niskim poziomie. W 2023 roku osiągnął wręcz rekordowo niską wartość 1,16. Co to oznacza dla naszego społeczeństwa? Prognozy wskazują, że do 2060 roku aż 64% Polaków znajdzie się w wieku poprodukcyjnym. W obliczu takiej sytuacji, rząd wpadł na pomysł, który może wywołać niemałe kontrowersje – „bykowe”.
Co to jest „bykowe”?
„Bykowe” to propozycja, która zakłada, że osoby bezdzietne będą musiały płacić podwójną składkę emerytalną. Małżeństwa z jednym dzieckiem z kolei, miałyby płacić składkę wyższą o 50%. Autor petycji, która trafiła właśnie do Sejmu, uważa, że osoby bezdzietne obciążają system, nie przyczyniając się do jego utrzymania. W końcu, kto będzie płacił emerytury, gdy znaczna część społeczeństwa przejdzie na emeryturę?
Jakie były reakcje?
- Poparcie dla pomysłu: Niektórzy uważają, że to sposób na zmotywowanie Polaków do zakładania rodzin.
- Sprzeciw: Krytycy twierdzą, że to stygmatyzacja osób bezdzietnych i może prowadzić do jeszcze większych problemów społecznych.
Co mówią liczby?
Dziennik „Fakt” przeanalizował, ile można by stracić na „bykowym”. Wyliczenia są alarmujące. System emerytalny już teraz jest w trudnej sytuacji, a taki ruch może go jeszcze bardziej obciążyć. Przypomnijmy, że do ZUS wpłynęło już blisko 700 tysięcy wniosków o rentę wdowią, a wiele z nich zawiera błędy, co tylko potęguje problemy.
Co dalej?
Rząd stoi przed wielkim wyzwaniem. Rewolucja w systemie emerytalnym wydaje się nieuchronna, a „bykowe” może być tylko jednym z wielu kroków w kierunku poprawy sytuacji demograficznej. Ale czy to wystarczy? Czas pokaże, jak społeczeństwo zareaguje na te zmiany.
Jedno jest pewne – temat dzietności w Polsce to nie tylko kwestia liczb, ale przede wszystkim przyszłości naszego społeczeństwa. A jak Ty się na to zapatrujesz? Czy „bykowe” to dobry pomysł, czy może lepiej szukać innych rozwiązań?