Na ulicach Gazy narasta bunt, a mieszkańcy coraz głośniej wyrażają swoje niezadowolenie wobec Hamasu, który od niemal 20 lat rządzi tym terytorium. W obliczu najgorszego kryzysu, jaki dotknął Palestyńczyków od ponad 70 lat, wielu oskarża tę organizację o pogrążenie ich w nędzy i cierpieniu.
Odważny głos sprzeciwu
W ostatnich dniach na ulicach Gazy słychać zdecydowane hasła. Tłumy skandują: „Hamas to śmieci”, a w ich głosach słychać determinację. Moumen al-Natour, prawnik z Gazy, podkreśla, że świat myli się, myśląc, że Gaza to tylko Hamas. „Nie wybraliśmy Hamasu, a teraz oni chcą rządzić naszym losem”, mówi z obawą, stojąc w zniszczonym mieście, którego ruiny są jego codziennością.
Niebezpieczeństwo mówienia prawdy
Wypowiadanie się przeciwko Hamasowi wiąże się z ogromnym ryzykiem. Organizacja ta nigdy nie tolerowała sprzeciwu, a ci, którzy odważają się mówić głośno, narażają się na brutalne represje. Al-Natour nie boi się jednak mówić prawdy i w marcu opublikował emocjonalny artykuł w Washington Post, w którym stwierdził: „Wspieranie Hamasu to wspieranie śmierci Palestyńczyków, a nie ich wolności”.
Przykłady brutalności
Przykładem brutalnych działań Hamasu jest historia Odaya al-Rubai, 22-letniego mężczyzny, który został porwany przez uzbrojonych napastników i znaleziony martwy z okrutnymi ranami. Jego rodzina obwinia Hamas za jego śmierć, a niezależna komisja praw człowieka potępia to jako „ciężkie naruszenie prawa do życia”. Oday, tuż przed swoją śmiercią, nagrał przerażające wideo, w którym wyrażał strach przed tym, że Hamas przychodzi po niego.
Przeciwdziałanie w obliczu zagrożenia
Na pogrzebie al-Rubai tłum domagał się zemsty i wzywał do usunięcia Hamasu z Gazy. Inny aktywista, Amin Abed, również doświadczył brutalności i musiał uciekać za granicę, by przeżyć. Mimo to, nie zrezygnował z walki o wolność Gazy. „Władza Hamasu zaczęła słabnąć”, mówi Abed, dodając, że ich metody zastraszania nie działają jak dawniej.
Odwaga mieszkańców Gazy
W ostatnich miesiącach w Gazy zorganizowano wiele protestów, które pokazują, że mieszkańcy przestają się bać Hamasu. W Beit Lahiya, na północy Gazy, lokalni mieszkańcy zdołali powstrzymać uzbrojonych bojowników przed przeprowadzeniem ataków z ich okolicy. „Nie chcemy waszych broni, które przynoszą nam tylko zniszczenie i śmierć”, krzyczeli protestujący, stawiając opór nawet w obliczu ognia.
Walka o lepsze jutro
Mimo że sytuacja w Gazy jest nadal krytyczna, a Hamas nie waha się przed użyciem przemocy, mieszkańcy zaczynają dostrzegać, że ich głos ma znaczenie. „To wybór między cholerą a plagą”, mówi Abed, wskazując na beznadzieję, w jakiej się znaleźli. Protesty, które mają miejsce, choć nie są jeszcze zorganizowanym powstaniem, pokazują, że władza Hamasu zaczyna się chwiać.