Rosja przeprowadziła w nocy z czwartku na piątek jedno z najbardziej dewastujących bombardowań ukraińskich miast od początku wojny, które kosztowało życie co najmniej dziewięciu osób. To wydarzenie miało miejsce zaledwie kilka godzin po tym, jak prezydent Donald Trump ogłosił, że wierzy w osiągnięcie porozumienia z obiema stronami konfliktu, mającego zakończyć wojnę.
Powroty i reakcje na zniszczenia
Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, ogłosił, że skraca swoją wizytę w RPA i wraca natychmiast do kraju, aby zająć się „zniszczeniami” spowodowanymi atakami. „Rosja nadal zabija ludzi i unika poważnej presji oraz odpowiedzialności za to” – powiedział Zełenski w czwartek. „Niestety, mamy do czynienia z ogromnymi zniszczeniami. Trwają operacje ratunkowe, a gruz po budynkach jest usuwany” – dodał.
Atak na Kijów i Charków
Stolica Ukrainy, Kijów, została zaatakowana przez 140 dronów i 70 pocisków, z czego 64 drony i 48 pocisków zostały zestrzelone przez ukraińskie siły powietrzne. „To była szczególnie okropna i głośna noc” – skomentował Andrii Sybiha, ukraiński minister spraw zagranicznych. Oprócz ofiar śmiertelnych, 70 osób zostało rannych. Bombardowania miały również miejsce w drugim co do wielkości ukraińskim mieście, Charkowie, gdzie burmistrz Ihor Terekhow zaapelował do mieszkańców o ostrożność.
Wojenne dyplomacje i sprzeczne komunikaty
Ataki nastąpiły w kontekście ostatnich sprzecznych i często niejednoznacznych oświadczeń dotyczących negocjacji pokojowych, które były prowadzone z udziałem USA. W środę Trump stwierdził w Gabinecie Owalnym: „Myślę, że mamy umowę z obiema stronami”, po czym zasugerował, że porozumienie z Ukrainą wciąż jest w toku. „Myślałem, że łatwiej będzie rozmawiać z Zełenskim, ale jak dotąd jest to trudniejsze” – dodał.
W tym samym dniu Trump skrytykował Zełenskiego na platformie Truth Social, oskarżając go o składanie „prowokacyjnych oświadczeń”, co odnosiło się do wywiadu dla Wall Street Journal, w którym ukraiński prezydent sprzeciwił się amerykańskiemu planowi pokojowemu, podkreślając, że umowę należy „sfinalizować”. Biały Dom stara się zmusić Ukrainę do zaakceptowania warunków, które Kijów uznaje za głęboko niekorzystne. Wysokiej rangi rozmowy w Wielkiej Brytanii zakończyły się fiaskiem, gdy sekretarz stanu Marco Rubio i specjalny wysłannik Steve Witkoff wycofali się, pozostawiając niższych rangą ministrów do negocjacji.
Wizyty i oczekiwania
Witkoff ma w tym tygodniu udać się do Moskwy, by rozmawiać z Putinem na temat negocjacji, jak podał Biały Dom we wtorek. Obserwatorzy lotów na stronie FlightRadar24 śledzili samolot, który wcześniej był używany przez wysłannika, lecący z Paryża do Moskwy.
Reakcje w Rosji i Ukrainie
Rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow, nie odniósł się w czwartek do ataków podczas porannej konferencji prasowej z dziennikarzami. Z kolei rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maria Zacharowa stwierdziła, że „niemożność negocjacji ze strony Kijowa staje się coraz bardziej oczywista”. Ministerstwo Obrony Rosji ogłosiło, że zestrzeliło 87 ukraińskich dronów w nocy.
Ocena poparcia Rosjan dla wojny jest trudna, biorąc pod uwagę brutalność, z jaką reżim Putina tłumi dissent i opozycję polityczną. Niemniej jednak, według bieżącego sondażu moskiewskiego Centrum Lewady, przytłaczająca większość, bo aż 80% w lutym, popiera inwazję w pewnym zakresie. Przeprowadzając ankiety na ulicach Moskwy, można zauważyć różnice w opiniach. „Żadne umowy. Niech dostaną to, na co zasługują” – powiedział 66-letni emeryt, Evgeniy. Z kolei Tatyana, 50-latka, była „za zawarciem rozejmu, ponieważ tak wiele osób cierpi”. Oboje odmówili podania swoich nazwisk w obliczu represyjnej atmosfery w Rosji.
Dla Ukraińców i ich zwolenników za granicą, czwartkowe ataki symbolizowały hipokryzję stanowiska Rosji. Prezydent Władimir Putin nadal stawia ekstremalne żądania – jego warunki dotyczące umowy w zasadzie przypominają kapitulację Ukrainy – i jednocześnie kontynuuje inwazję, którą rozpoczął trzy lata temu. Zełenski oraz członkowie jego rządu zapewniają, że nigdy nie zaakceptują rosyjskiej kontroli nad Krymem, co stanowi kluczowe żądanie Kremla. „Wczorajsze maksymalne żądania Rosji, aby Ukraina wycofała się ze swoich regionów, w połączeniu z tymi brutalnymi atakami, pokazują, że to Rosja, a nie Ukraina, jest przeszkodą dla pokoju” – podkreślił Sybiha. „To Moskwa, a nie Kijów, powinna być poddawana presji.”