Nowa Zelandia stoi na progu kontrowersyjnej debaty dotyczącej praw osób transpłciowych, która może wstrząsnąć krajem.
Propozycja ustawy od Najpierw Nowa Zelandia
Jak informuje Reuters, partia Najpierw Nowa Zelandia, współtworząca koalicję rządzącą, zaprezentowała projekt ustawy, który miałby uznawać wyłącznie płeć biologiczną. To oznaczałoby, że kraj nie przyjmowałby zmienionej płci osób transpłciowych. Pomimo tego, projekt ten napotyka na poważne przeszkody, ponieważ partia dysponuje jedynie 8 mandatami w 120-osobowym parlamencie, co czyni ją najmniejszym członkiem koalicji rządzącej.
Reakcje na projekt ustawy
Lider Najpierw Nowa Zelandia, Winston Peters, który jednocześnie pełni funkcję wicepremiera, w swoim oświadczeniu podkreślił, że „prawo musi odzwierciedlać biologiczną rzeczywistość i zapewniać przejrzystość prawną”. Jego stanowisko wzbudza jednak kontrowersje wśród przeciwników ustawy.
Głos opozycji
Chris Hipkins, lider Nowozelandzkiej Partii Pracy i przedstawiciel opozycji, skrytykował propozycję Petersa jako „typowo populistyczną politykę”. Zwrócił uwagę, że aktualne problemy, z jakimi borykają się Nowozelandczycy, takie jak wysokie koszty życia, rosnące bezrobocie oraz kryzys w sektorze ochrony zdrowia, powinny być na czołowej pozycji w debacie publicznej, a nie kwestie dotyczące płci.
Globalny kontekst
Rzeczpospolita przypomina, że prawa osób transpłciowych stały się przedmiotem sporów politycznych w wielu krajach. Przykładem tego jest decyzja byłego prezydenta USA, Donalda Trumpa, który wprowadził zakaz służby w armii dla osób transpłciowych oraz podpisał rozporządzenie, które uznaje jedynie dwie płcie – męską i żeńską.
Obecnie nie jest jasne, czy projekt ustawy Najpierw Nowa Zelandia zostanie poddany pod głosowanie w parlamencie oraz czy zyska poparcie. W obliczu rosnących napięć społecznych, temat ten z pewnością będzie kontynuowany w nadchodzących debatach publicznych.