W ostatnich latach na polskich chodnikach i ścieżkach rowerowych pojawiło się wiele nowych „graczy”, a ich obecność budzi coraz więcej kontrowersji. Chodzi o elektryczne rowery i hulajnogi, które zamiast ułatwiać życie spacerowiczom, wprowadzają chaos i niebezpieczeństwo. Autor petycji skierowanej do Sejmu postanowił z tym walczyć, domagając się nowych przepisów, które miałyby przywrócić porządek na chodnikach.
Chodniki dla pieszych, nie dla elektryków
Pomysł jest prosty: zakaz poruszania się po chodnikach i innych miejscach przeznaczonych dla pieszych pojazdom z napędem elektrycznym. Wyjątek stanowić miałyby jedynie wózki inwalidzkie. Autor petycji zauważa, że w miastach, gdzie rowery i hulajnogi suną z prędkościami przekraczającymi 30 km/h, nie ma mowy o bezpiecznym spacerze. Rodzice z dziećmi stają się ofiarami tego szaleństwa, musząc nieustannie wypatrywać nadjeżdżających „elektryków”, które poruszają się po cichu, ale z ogromną prędkością.
Prawda czy fałsz?
Nie można nie zgodzić się z tym, że chodniki i drogi rowerowe stały się miejscem, gdzie ryzyko wypadku wzrasta z każdym rokiem. Elektryczne pojazdy, mimo że są nowoczesne i modne, mogą być śmiertelnie niebezpieczne. Wypadek z ich udziałem to nie tylko siniaki, to poważne obrażenia, a nawet tragiczne konsekwencje.
Przepisy, które nie działają
W odpowiedzi na rosnące zaniepokojenie społeczeństwa, policja w Krakowie postanowiła wprowadzić większe kontrole. W wyniku tych działań na drogach dla rowerów zaczęły pojawiać się mandaty. W ciągu ostatnich tygodni jeden z zatrzymanych poruszał się motorowerem o mocy silnika 1400 W! Dla porównania, maksymalna moc dla rowerów wynosi 250 W. Takie sytuacje pokazują, że przepisy są, ale ich egzekwowanie to zupełnie inna bajka.
Co dalej?
Radni w różnych miastach zaczynają dostrzegać problem i apelują o przywrócenie przestrzeni dla pieszych. Ale czy to wystarczy? Lista wyzwań, które trzeba będzie rozwiązać, jest długa:
- Parkujące samochody
- Automaty paczkowe
- Nieumyślnie stawiane słupki oraz skrzynie
To wszystko sprawia, że droga do bezpiecznych chodników przypomina zmagania z wielogłową Hydrą. Każde cięcie to kolejna głowa, która odrasta. Jednak, mimo trudności, warto podjąć tę walkę. W końcu chodzi o nasze bezpieczeństwo i komfort poruszania się po przestrzeni, która powinna być przyjazna przede wszystkim pieszym.
Czas na zmiany!
Może się wydawać, że wprowadzenie zakazu poruszania się elektrycznymi pojazdami po chodnikach to krok w stronę ograniczenia mobilności, ale czy nie warto pomyśleć o tym, co jest ważniejsze? W końcu chodzi o bezpieczeństwo i komfort życia w miastach, które powinny być dostosowane do potrzeb wszystkich mieszkańców, a nie tylko entuzjastów elektrycznych nowinek.
Przyszłość chodników leży w rękach decydentów, ale także w naszych rękach. Jeśli naprawdę zależy nam na bezpieczeństwie, musimy być głośni i wytrwali w walce o lepsze rozwiązania. Czas w końcu postawić na pierwszym miejscu pieszych!