W ostatnich dniach na międzynarodowej arenie wydarzenia nabrały tempa, a sytuacja w regionie Indo-Pacyfiku i Ukrainie stała się gorącym tematem dla analityków i polityków. Czy Stany Zjednoczone i Australia zdołają przełamać impas dotyczący okrętów podwodnych, a Europa wypełni lukę po amerykańskim wsparciu dla Ukrainy?
Australia na kursie z USA: okręty podwodne w cieniu konfliktu
Rozmowy między Waszyngtonem a Canberrą w sprawie dostarczenia Australijczykom okrętów podwodnych klasy Virginia z napędem atomowym stają się coraz bardziej napięte. Minister obrony Australii, Richard Marles, wskazał, że to, czy USA zwiększą produkcję tych okrętów, wpłynie na przyszłość australijskiej floty. Warto nadmienić, że Australia planuje rozpocząć zakupy już w 2032 roku, ale obecne wątpliwości Amerykanów dotyczące zaangażowania Australii w potencjalny konflikt z Chinami są niepokojące.
- Okręty podwodne klasy Virginia mają być kluczowym elementem obrony Australii.
- Amerykańskie obawy o brak gotowości Australii do użycia okrętów w sytuacji zagrożenia.
- Przeniesienie okrętów z floty USA może osłabić amerykańskie działania odstraszające w regionie.
W kontekście rosnącego napięcia, były strateg Marynarki Wojennej USA, Bryan Clark, podkreślił, że krótko mówiąc, Australia musi zacząć prowadzić otwarte rozmowy o użyciu swoich nowych okrętów w czasie ewentualnej wojny. Niestety, nie widzimy jeszcze gotowości ze strony australijskiego rządu do podjęcia takiej debaty, co może budzić wątpliwości w Waszyngtonie.
Europa w akcji: nowa koalicja wsparcia dla Ukrainy
Tymczasem w Europie sytuacja wygląda nieco inaczej, a państwa europejskie postanowiły zjednoczyć siły w obliczu wycofywania się USA z aktywnego wsparcia dla Ukrainy. Nowa koalicja, określana mianem „koalicji chętnych”, zamierza dostarczyć Ukrainie stałe wsparcie wojskowe, co jest odpowiedzią na fiasko rozmów między Donaldem Trumpem a Wołodymyrem Zełenskim.
- Wielka Brytania ogłosiła nowy plan wsparcia wojskowego o wartości 450 milionów funtów.
- W ramach tego wsparcia przewidziano m.in. naprawy sprzętu oraz dostawy nowoczesnych systemów radarowych i dronów.
- Misja ma na celu nie tylko wsparcie militarne, ale także pomoc w odbudowie i wzmocnieniu ukraińskich sił zbrojnych.
John Healey, brytyjski minister obrony, jasno określił cele misji: bezpieczeństwo w powietrzu, na morzu, wspieranie pokoju na ziemi oraz wzmacnianie ukraińskiej armii. Plany obejmują także rozmieszczenie wojsk na Ukrainie na dłuższy okres, co ma na celu zapobieżenie dalszej agresji ze strony Rosji.
Polska na uboczu: nie dla misji na Ukrainie
Co ciekawe, Polska nie zamierza angażować się w tę misję. Premier Donald Tusk wyraźnie zaznaczył, że Warszawa potrzebuje sił zbrojnych do zabezpieczenia granicy z Białorusią, gdzie sytuacja również nie jest stabilna. Polska, z wydatkami na obronność przekraczającymi 4% PKB, staje się kluczowym graczem w kontekście bezpieczeństwa NATO.
W obliczu rosnących napięć w regionie, zarówno w Indo-Pacyfiku, jak i na Ukrainie, pytanie o przyszłość sojuszy i wsparcia militarnego staje się coraz bardziej aktualne. Czy Australia i Stany Zjednoczone zdołają przezwyciężyć swoje różnice, a Europa zbuduje odpowiedni potencjał, aby wspierać Ukrainę? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – globalne napięcia wymagają zdecydowanej reakcji i współpracy między państwami.