Druga strona medalu internetowej sławy – Krzysztof Kononowicz i mroczne tajemnice jego życia
Historia Krzysztofa Kononowicza, niegdyś kandydata na prezydenta Białegostoku, a później bohatera kontrowersyjnych filmików na YouTube, przybiera dramatyczny obrót. Prokuratura w Białymstoku wszczęła śledztwo w sprawie domniemanego znęcania się nad nim. Cała sprawa jest opisana w zawiadomieniu liczącym ponad 100 stron, które ujawnia niewyobrażalną gehennę, jaką miał doświadczyć w ostatnich latach swojego życia.
O co dokładnie chodzi?
- Fizyczne i psychiczne znęcanie się – obie te formy przemocy mają być wynikiem działań osób, które miały na celu jedynie zysk finansowy z wyświetleń na YouTube.
- Wykorzystywanie osoby nieporadnej – Kononowicz, ze względu na swój stan zdrowia i wiek, miał być wykorzystywany przez twórców kontrowersyjnego kanału „Mleczny Człowiek”.
- Przemoc w sieci – w internecie krążyły filmy, na których dokumentowano jego upokorzenia i dramaty, takie jak otwieranie paczek z fekaliami i alkoholem.
Osoby z otoczenia Kononowicza od lat alarmowały, że osoby zarządzające kanałem manipulują nieporadnymi życiowo mężczyznami, zmuszając ich do działań, które zagrażają ich zdrowiu, a nawet życiu. Niestety, Krzysztof zmarł 6 marca 2023 roku w hospicjum, a jego historia zyskała nowy wymiar, gdy prokuratura postanowiła zbadać te niepokojące doniesienia.
Niepokojące fakty
Jak wynika z zawiadomienia, Kononowicz był regularnie filmowany w sytuacjach, które w normalnych okolicznościach byłyby uznawane za nieakceptowalne. Oto kilka faktów, które mogą szokować:
- Kiedy Kononowicz trafił w krytycznym stanie do szpitala, filmy z jego udziałem wciąż były publikowane w internecie.
- Widzowie mogli obserwować, jak jego stan zdrowia pogarsza się z miesiąca na miesiąc, a on sam był obiektem drwin i wyzwisk.
- Twórcy kanału mieli utrzymywać, że „pomagają” Kononowiczowi, przeznaczając zarobione pieniądze na leki i opłaty, jednak wiele wskazuje na to, że sam poszkodowany zyskiwał niewiele.
Sprawa w sądzie?
Prokuratura w Białymstoku, badając sprawę, powołała się na artykuł 207 Kodeksu karnego, który dotyczy znęcania się nad osobą nieporadną. Jeśli zarzuty się potwierdzą, sprawcy mogą być ukarani nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności. To może być przełomowy moment w walce z wykorzystywaniem osób, które z różnych powodów nie są w stanie bronić się same.
Nie da się ukryć, że historia Krzysztofa Kononowicza jest smutnym przykładem na to, jak łatwo w dzisiejszym świecie można stać się ofiarą mediów społecznościowych, gdzie granice przyzwoitości często są przekraczane. Warto, aby ta sprawa stała się nie tylko przestrogą, ale i początkiem zmian w postrzeganiu etyki w internecie. Czy prokuratura będzie w stanie doprowadzić do sprawiedliwości? Czas pokaże.