Chiny w tarapatach: spadek inwestycji zagranicznych i exodus firm
Nie ma co ukrywać, sytuacja chińskiej gospodarki staje się coraz bardziej niepewna. Po rekordowych latach, w których napływ zagranicznego kapitału osiągał szczyty, teraz Pekin zmaga się z dramatycznym spadkiem inwestycji. W 2021 roku inwestycje FDI wyniosły aż 344 miliardy dolarów, jednak w 2024 roku napływ netto tego kapitału spadł do zaledwie 4,5 miliarda dolarów. To najniższy wynik od 33 lat i spadek o 90% w porównaniu do roku poprzedniego. Co się stało?
Przyczyny kryzysu
Powodów tego stanu rzeczy jest wiele. Oto niektóre z nich:
- Lockdowny w Szanghaju, które wstrzymały wiele przedsiębiorstw.
- Nowelizacja ustawy antyszpiegowskiej, która zniechęca zagranicznych inwestorów.
- Rośnie napięcie w relacjach z USA, a cła nałożone przez administrację Trumpa na chińskie towary osiągnęły 70%.
- Wzrost kontroli ze strony Komunistycznej Partii Chin, co wpływa na stabilność rynku.
W obliczu tak dramatycznych zmian, chiński rząd postanowił działać. W połowie lutego wiceminister handlu, Ling Ji, ogłosił utworzenie specjalnego zespołu zadaniowego, który ma na celu rozmowy z firmami zagranicznymi, aby „zrozumieć ich obawy”. Mimo że Ling podkreślał optymizm wielu korporacji co do długoterminowych perspektyw, krótkoterminowe prognozy są znacznie bardziej pesymistyczne.
Reakcje firm zagranicznych
Coraz więcej przedsiębiorstw decyduje się na wycofanie z chińskiego rynku. Przykłady? Bridgestone zakończył produkcję opon do ciężarówek w Chinach, a wielkie korporacje IT, takie jak IBM czy Microsoft, przenoszą swoje centra badawczo-rozwojowe do Azji Południowo-Wschodniej. Japońskie firmy, takie jak Nippon Steel czy Sumitomo Chemical, również zmieniają swoje plany i wycofują się z Chin. W corocznym badaniu Japońskiej Izby Handlu i Przemysłu, jedynie 16% ankietowanych zadeklarowało gotowość do zwiększenia inwestycji w Chinach w 2025 roku.
Statystyki, które nie kłamią
Co to oznacza dla chińskiej gospodarki? Przede wszystkim, kryzys na rynku konsumpcyjnym. Carlsberg donosi, że rynek piwa w Chinach skurczył się o 4-5%, a sprzedaż w restauracjach pozostaje na niskim poziomie. Z kolei Pernod Ricard informuje o spadku sprzedaży o 25% w drugim półroczu ubiegłego roku. Nawet luksusowe marki, takie jak Versace czy Jimmy Choo, odczuwają spadek popytu, co może być efektem rosnącej konkurencji ze strony lokalnych producentów.
Co dalej?
Oprócz problemów wewnętrznych, Chiny muszą stawić czoła rosnącemu zagrożeniu ze strony USA. Amerykańskie cła oraz możliwe ograniczenia w dystrybucji filmów z Hollywood już wpływają na chińską kulturę i gospodarkę. W 2024 roku przychody z biletów w chińskich kinach wyniosły 42,5 miliarda juanów, lecz amerykańskie filmy zaczynają być coraz mniej popularne. Chińska Administracja Filmowa nawet zapowiedziała, że rozważy ograniczenie wyświetlania amerykańskich produkcji w odpowiedzi na działania USA.
Na koniec, warto zauważyć, że Pekin podejmuje kroki mające na celu przyciągnięcie zagranicznych inwestycji. Po złagodzeniu ograniczeń dla zagranicznych firm w branżach telekomunikacyjnych czy medycznych, władze próbują budować wizerunek otwartego rynku. Czy jednak to wystarczy, by zatrzymać exodus firm? Czas pokaże, ale na razie sytuacja w Chinach wymaga bacznej obserwacji, bo to, co dzieje się obecnie, może mieć dalekosiężne konsekwencje dla globalnej gospodarki.