W ostatnich dniach świat obiegła wiadomość o rozejmie wielkanocnym ogłoszonym przez Władimira Putina w kontekście wojny na Ukrainie. Kiedy ruska machina wojskowa zatrzymała się na chwilę, wiele osób zadaje sobie pytanie: co za tym stoi? A na to pytanie odpowiedziała doktor Agnieszka Bryc, ekspertka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, w rozmowie z TVN24.
Co nam mówi rozejm?
Rosyjskie Ministerstwo Obrony potwierdziło, że rozejm będzie obowiązywał od soboty do północy w poniedziałek. Ale czy to naprawdę oznacza, że na froncie zapanował pokój? Doktor Bryc ma w tej kwestii swoje zdanie. „Putinowi to nic nie kosztuje, a wręcz ma z tego same korzyści” – mówi. Z perspektywy Kremla, względy humanitarne to tylko zasłona dymna dla politycznych gier.
Dlaczego Putin ogłasza rozejm?
- PR-owe korzyści: Kreml chce pokazać się światu jako ten, który potrafi wprowadzić zawieszenie broni.
- Wsparcie dla Trumpa: Putin daje amerykańskiemu prezydentowi możliwość twierdzenia, że Rosja dąży do pokoju.
- Manipulacja narracją: Rosyjski lider narzuca swoją wersję wydarzeń, a na froncie może się nie zmienić nic.
Manipulacja na najwyższym poziomie
Doktor Bryc wskazuje, że Putin, mimo iż nie jest geniuszem strategicznym, to potrafi sprawnie manipulować sytuacją. „Daje Trumpowi to, czego Trump chce, ponieważ jest to bezkosztowe” – zauważa ekspertka. Rozejm to dla Putina gra, w której stawką jest utrzymanie władzy i kontrola narracji na arenie międzynarodowej.
Co dalej z wojną?
Mimo ogłoszonego rozejmu, na froncie może się nie zmienić wiele. Jeśli Rosja zdecyduje, że wojna ma trwać, to tak się stanie. A odpowiedzialność za wszelkie działania wojenne może zostać zrzucona na Ukrainę, co tylko potwierdza, że w tej grze wszystko jest możliwe.
Wydaje się, że Putin, ogłaszając rozejm, nie tyle dąży do pokoju, co do wykorzystania sytuacji dla własnych celów. Jak ocenia doktor Bryc, to „taktyczna zagrywka PR-owa”. Niezależnie od intencji, jedno jest pewne – gra o Ukrainę trwa, a stawka jest niezmiernie wysoka.