Kto by pomyślał, że małe resoraki mogą wywołać taką burzę? Wydawać by się mogło, że to nic więcej niż zabawki, ale dla wielu stały się one prawdziwą pasją, fenomenem i sposobem na zarobek. Przyjrzyjmy się temu zjawisku bliżej, bo świat miniatur w skali 1:64 kryje w sobie niejedną niespodziankę.
Skalperzy i ich łowy
Na początek wyjaśnijmy, kim jest skalper. To osoba, która wykupuje limitowane modele z półek sklepowych, aby później sprzedać je w internecie z zyskiem. I tak oto klasyczne resoraki stały się obiektem pożądania nie tylko dla dzieci, ale także dorosłych, a ich popularność wzrosła dzięki firmie Mattel, właścicielowi marki Hot Wheels. Kto by pomyślał, że małe autka mogą generować taką chęć rywalizacji?
Od niewinnych zakupów do uzależnienia
Pamiętam, jak dwa lata temu zaczynałem swoją przygodę z kolekcjonowaniem. Na początku była to niewinna zabawa – kupowałem pojedyncze modele, nie myśląc o zbieraniu. Moje pierwsze większe zakupy miały miejsce podczas wakacji, gdzie kupiłem kilka modeli, które uznałem za ciekawe. Wtedy też dostałem od znajomego pierwszy resorak do kolekcji, co otworzyło drzwi do prawdziwej pasji. Oto, co mnie zaskoczyło:
- W sieci powstają grupy kolekcjonerskie.
- Na YouTube można znaleźć całe kanały poświęcone resorakom.
- Organizowane są targi zabawek, a nawet sklepy dla dorosłych kolekcjonerów.
Dlaczego Hot Wheels rządzi?
Nie bez powodu Hot Wheels zdobył serca kolekcjonerów. W Polsce sieci sklepów wielobranżowych rozrosły się, a w nich można znaleźć kosze pełne resoraków. Ceny zaczynają się od 7-8 zł, ale niektóre modele mogą osiągać wartość setek złotych. Warto zwrócić uwagę na:
- Linie Treasure Hunt (TH) i Super Treasure Hunt (STH), które są poszukiwane przez kolekcjonerów.
- Niektóre zwykłe modele, które zyskują na wartości przez swoją rzadkość.
Wyścig po skarby
Możliwość zakupu resoraka za 8 zł i odsprzedania go za 300 zł to prawdziwy magnes na kolekcjonerów. Wszyscy, od ekspedientek po magazynierów, polują na te modele. Jak wyglądają realia? Gdy nowa dostawa opuszcza magazyn Mattel, najlepsze modele znikają w mgnieniu oka, zanim jeszcze trafią na półki sklepu. To coraz częstszy widok, chociaż czasami zdarzają się wyjątki.
Szaleństwo zakupowe
Pewnego dnia w łódzkim centrum handlowym otwarto nowy sklep z zabawkami. Wszyscy czekali na dostawę resoraków, a jeden model STH trafił na wystawę. Ktoś go kupił, ale teraz każdy pracownik sklepu wie, co się dzieje. Pytanie brzmi: czy inny model STH jeszcze kiedykolwiek trafi na półkę? Odpowiedź jest raczej oczywista.
Poszukiwane modele znikają z półek w zawrotnym tempie. Każdy nowy model wywołuje FOMO, czyli lęk przed przegapieniem. A co z czasem? Poświęcamy go na bieganie od sklepu do sklepu, w poszukiwaniu skarbów, co prowadzi do sytuacji, w której nasze szafy są pełne, a czas wolny niewłaściwie zarządzany.
Co dalej?
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co przyniesie przyszłość. Może moda na resoraki w końcu minie, a ja będę mógł spokojnie kupić fajnego resoraka bez obawy, że ktoś mnie wyprzedzi. Na razie jednak jesteśmy świadkami prawdziwego szaleństwa, które wciąga nas coraz bardziej.