W świecie motoryzacji, gdzie technologia i innowacje są na porządku dziennym, pojawiają się czasem sytuacje, które przyprawiają o zawrót głowy. Taką właśnie sprawą jest pozew Nyree Hinton przeciwko firmie Tesla, który dotyczy – uwaga – zawyżonych wskazań drogomierza w jej Modelu Y. Czyżbyśmy mieli do czynienia z kolejnym przypadkiem, w którym nowoczesność wkracza na drogę sądową?
Co się stało?
Hinton, właścicielka Tesli Model Y z 2020 roku, zdecydowała się na krok, który dla wielu może wydawać się nieco absurdalny. Zakupiony przez nią samochód, według jej zapewnień, nie tylko nie mierzy przebiegu w sposób mechaniczny czy elektryczny, ale wręcz polega na „algorytmach predykcyjnych, metrykach zużycia energii i mnożnikach zachowań kierowcy”. To wszystko, aby… zawyżać przebieg!
Fakty, nie mity
- Zakup Tesli miał miejsce w grudniu 2022 r. z przebiegiem 36 772 mil.
- Średni dzienny przebieg od 16 grudnia 2022 do 6 lutego 2023 wyniósł 55,54 mili.
- Od 26 marca do 26 czerwca średni dzienny przebieg wzrósł do 72,53 mil, mimo niezmienionej trasy.
- W porównaniu do poprzednich pojazdów, Tesla wykazała znacznie wyższy przebieg – 13 228 mil w porównaniu do 6 086 mil.
Różnice są zatrważające i Hinton twierdzi, że jej drogomierz zawyża wyniki o od 15 do 117 procent! A przecież porównując z wcześniejszymi autami, te liczby stają się wręcz nie do przyjęcia. Jak to możliwe, że nowoczesna technologia, która ma nas prowadzić ku lepszej przyszłości, staje się narzędziem do manipulacji?
Dlaczego Tesla?
Oczywiście, w tle całej sprawy kryją się również interesy finansowe. Producenci samochodów, w tym Tesla, mogą zyskać na szybszym osiągnięciu założonego przebiegu. To pozwala na uniknięcie kosztownych napraw gwarancyjnych i skłania właścicieli do częstszych wizyt w serwisach, które są dla producentów źródłem dodatkowych przychodów. Sprytne, prawda?
Czy to tylko czubek góry lodowej?
Nie jest to pierwsza sprawa tego typu. Właściciele Tesli od co najmniej dwóch lat skarżą się na niedokładność wskazań drogomierza. Sędzia federalny w Oakland w marcu 2024 roku orzekł, że kierowcy muszą dochodzić swoich roszczeń indywidualnie, co może sprawić, że sprawa nabierze jeszcze większego rozgłosu.
Co dalej?
Na ten moment, prawnicy Tesli stanowczo zaprzeczają zarzutom, nie chcąc komentować ewentualnych nieprawidłowości. Czy Nyree Hinton wygra tę batalię? Czas pokaże. Jedno jest pewne – temat zawyżonych wskazań drogomierzy w autach elektrycznych staje się coraz bardziej kontrowersyjny i może wpłynąć na wizerunek marki, która była dotąd symbolem innowacji.
W obliczu rosnącej liczby skarg i kontrowersji, Tesla będzie musiała odpowiedzieć na te zarzuty, bo w przeciwnym razie, zamiast być liderem w branży, może stać się jednym z głównych bohaterów motoryzacyjnych skandali. A my, jako świadkowie tej historii, możemy jedynie z niecierpliwością czekać na rozwój wydarzeń.