- Atak na Uniwersytecie Warszawskim zakończył się śmiercią pracownicy portierni.
- Świadkowie zamiast interweniować, nagrywali incydent i publikowali go w sieci.
- Ekspert wskazuje na potrzebę edukacji w zakresie norm zachowań w społeczeństwie.
- Brak reakcji świadków może wynikać z odwrażliwienia na niebezpieczeństwo.
- Publikowanie nagrań może być próbą radzenia sobie z emocjami przez świadków.
Na terenie kampusu Uniwersytetu Warszawskiego doszło do tragicznego ataku, w wyniku którego 53-letnia pracownica portierni została zabita przez 22-letniego studenta prawa. W obliczu tego dramatycznego zdarzenia, część świadków zamiast interweniować, postanowiła nagrywać incydent i publikować go w mediach społecznościowych. Ekspert w dziedzinie psychologii i socjologii, dr Piotr Toczyski, zwraca uwagę, że takie zachowanie powinno być przestrogą dla społeczeństwa oraz instytucji zajmujących się bezpieczeństwem publicznym.
Tragiczny incydent na UW
W środę, 7 maja, na Uniwersytecie Warszawskim doszło do brutalnego ataku, w którym 22-letni student zaatakował ludzi siekierą. W wyniku tego zdarzenia zginęła 53-letnia pracownica portierni. Rzecznik prasowy ministra spraw wewnętrznych i administracji, Jacek Dobrzyński, skrytykował postawę świadków, którzy zamiast pomóc, nagrywali atak. – Masa osób, które były świadkami tego zdarzenia, nie podejmowała interwencji – powiedział Dobrzyński, podkreślając, że takie zachowanie jest nieakceptowalne.
Brak reakcji świadków
Dr Piotr Toczyski zauważa, że świadkowie mogli nie zareagować, ponieważ nie postrzegali sytuacji jako niebezpiecznej. – Nasza kultura jest kulturą happeningu, publicznego ekscesu, oswoiliśmy się z jego ekspresją – tłumaczy ekspert. W jego ocenie, obecne społeczne normy interpretacji sytuacji mogą prowadzić do odwrażliwienia na niebezpieczeństwo. Ludzie mogą myśleć, że osoba z siekierą to tylko rekwizyt, co skutkuje brakiem reakcji na realne zagrożenie.
Psychologiczne aspekty nagrywania
Ekspert zwraca również uwagę na psychologiczne przyczyny publikowania drastycznych nagrań. – W nas jest dziś taki impuls, że każdy chce być reporterem – mówi dr Toczyski. W obliczu trudnych emocji, niektórzy mogą szukać sposobu na ich wyrażenie poprzez media społecznościowe. – Niestety brakuje nam języka mówienia o emocjach, zatracamy zdolność ich werbalizowania – dodaje. Publikowanie nagrań może być próbą poradzenia sobie z własnym cierpieniem oraz sposobem na uzyskanie wsparcia od innych.
Potrzeba edukacji i norm
Dr Toczyski podkreśla, że ekstremalne sytuacje, takie jak atak na UW, pokazują, jak ważne jest wykształcenie norm zachowań w społeczeństwie. – Jeszcze brakuje nam norm zachowania w rzeczywistości, która dzięki technologii umożliwia tak szybkie dzielenie się informacjami – mówi ekspert. W jego opinii, konieczne jest rozpoczęcie debaty na temat odpowiedzialności prawnej osób publikujących drastyczne treści, aby edukować społeczeństwo w zakresie właściwego reagowania na takie incydenty.
Piętno na autorach nagrań
Dr Toczyski zauważa, że autorzy nagrań z ataku na UW już w pewien sposób zostali ukarani przez społeczeństwo. – Publikowanie tych nagrań to czynność zawstydzająca – stwierdził. W jego ocenie, piętno na osobach, które udostępniają tego rodzaju treści, zostało symbolicznie wypalone, co może wpłynąć na ich przyszłe zachowania. Ekspert apeluje o większą odpowiedzialność w korzystaniu z mediów społecznościowych oraz o rozwijanie umiejętności radzenia sobie z emocjami w trudnych sytuacjach.