Pięcioro ocalałych z katastrofy lotniczej zostało uratowanych po przerażających 36 godzinach spędzonych w bagnie, w którym czaiły się aligatory. Wśród ocalałych byli pilot, małe dziecko oraz trzy kobiety, które ledwo uniknęły śmierci po awaryjnym lądowaniu ich samolotu w ciemnych głębinach Amazonii.
- Pięcioro ocalałych z katastrofy lotniczej spędziło 36 godzin w bagnie, gdzie czaiły się aligatory.
- Wśród ocalałych byli pilot, małe dziecko oraz trzy kobiety, które przeżyły awaryjne lądowanie w Amazonii.
- Pilot, Pablo Andres Velarde, relacjonował bliskie spotkania z aligatorami i anakondą w pobliżu grupy.
- Grupa musiała walczyć z brakiem jedzenia i picia, mając jedynie ograniczone zapasy z krótkiego lotu.
- Ocaleni używali telefonów do zapewnienia sobie światła i odstraszania drapieżników w ciemności.
Przerażająca katastrofa
Mały samolot zmuszony był do awaryjnego lądowania, gdy znalazł się w mętnej wodzie, a następnie przewrócił się na skutek uderzenia. Ci, którzy byli na pokładzie, musieli desperacko walczyć, aby wydostać się z wraku, zanim utoną lub zostaną pochwyceni przez czające się aligatory. Wszyscy pięcioro w cudowny sposób zdołali wydostać się z maszyny, a następnie musieli trzymać się dolnej części wraku, który unosił się na bagnie przez następne półtora dnia.
Oblicza strachu
Pilot, Pablo Andres Velarde, relacjonował, że w trakcie tego przerażającego okresu grupa dostrzegła „ogromne” aligatory pływające zaledwie 3 metry od nich. Widzieli także anakondę czającą się w wodzie. Velarde, 29-letni pilot, wspomina, że drapieżniki przez całą noc krążyły w pobliżu grupy. W ciemności, pięcioro ocalałych musiało używać swoich telefonów, aby zapewnić sobie trochę światła i odstraszyć gady.
Brak jedzenia i wody
Innym poważnym problemem była kwestia jedzenia i picia. Samolot był w trakcie krótkiego lotu z Baures do Trinidadu w północno-wschodniej Boliwii, co oznaczało, że na pokładzie było niewiele zapasów. Grupa nie miała nic do picia, a jedynym jedzeniem, które udało im się uratować, była mąka z manioku.
Ocalenie w ostatniej chwili
Gdy zapadła noc drugiego dnia na zrujnowanym samolocie, pilot usłyszał w oddali łódź rybacką. „Byliśmy szczęśliwi, ponieważ nie mogliśmy przetrwać kolejnej nocy,” powiedział. Użył pozostałej energii w telefonie, aby błysnąć światłem w kierunku załogi, która wezwała pomoc. Ostatecznie zostali ewakuowani do szpitala przez śmigłowiec ratunkowy.
Stan zdrowia ocalałych
Dramatyczne nagrania pokazują grupę zgromadzoną razem i stojącą na wierzchu pomarańczowego samolotu, gdy zespoły ratunkowe przelatywały nad nimi. Wilson Avila, dyrektor centrum operacji ratunkowych w departamencie Beni, stwierdził, że wszyscy byli w „znakomitym stanie”. Velarde przyznał: „Byliśmy szczęśliwi, ponieważ nie mogliśmy przetrwać kolejnej nocy. Byliśmy bardzo zmęczeni. Nie mogliśmy już stać, ponieważ musieliśmy stać, aby mieć oko na zwierzęta.”
Wyjaśnienie przyczyn lądowania
Ruben Torres, dyrektor departamentu zdrowia regionu Beni, podziękował wszystkim zaangażowanym w misję ratunkową. Dodał, że pojawiło się „wiele spekulacji” na temat tego przypadku oraz „wiele teorii” dotyczących przyczyn zniknięcia samolotu. Velarde szybko wyjaśnił, co spowodowało jego lądowanie w niebezpiecznym regionie. Powiedział lokalnym mediom, że jego samolot doznał awarii silnika, co zmusiło go do wykonania awaryjnego lądowania tuż nad rzeką Itanomas.